2024-12-26

Świat Wywiadu i Tajnych Służb

Odkrywaj ze mną ukryte fakty, zgłębiaj tajemnice świata wywiadów i tajnych służb . Zapraszam. Mirek Szczerba

ŚWIAT WYWIADU I TAJNYCH SŁUŻB. Morderczy „Barter”.

„Levan” szedł dwie przecznice za mną i nalegał aby wybrać kawiarnię lub restaurację w której ze względów bezpieczeństwa będzie jak najmniej osób. Biorąc pod uwagę okoliczność nie mogłem go winić….

Witam Państwa. Początek bloga mógłby być wstępem do fajnego ,szpiegowskiego scenariusza ale taka sytuacja miała miejsce a fragment pochodzi z najnowszego artykułu jednego z najlepszych , amerykańskich dziennikarzy śledczych specjalizujących się w tematyce rosyjskich służb specjalnych a o którym jeszcze w dalszej części bloga, będzie mowa.

Agent KGB może zostać „byłym agentem” a później nawet Prezydentem Rosji ale pewne nawyki wyniesione z KGB nigdy z niego nie wyjdą . Przeciwnik ma być zawsze zostać fizycznie wyeliminowany bo wtedy dopiero agent KGB ma pewność że martwy przeciwnik w jakimś stopniu już mu nie zagraża. W przypadku Putina powyższa zasada jest obowiązującą regułą . Pojedyncze mordy niewygodnych przeciwników dyktatora które od razu po wykryciu wydają się nie być ze sobą połączone , to jednak po pewnym czasie układają się w logiczną całość…

Aby zrozumieć pewne aspekty musimy się cofnąć się w czasie do pewnego tragicznego wydarzenia , przy okazji przypominając najważniejsze fakty i wątek polski w tej sprawie ..

Jest 23 sierpnia 2019 r.

Zelimkhan Khangoshvili, 40-letni Gruzin, czeczeńskiego pochodzenia, był w drodze na modlitwy w południe w meczecie w dzielnicy Moabit w centrum Berlina… Mężczyzna jadący za nim na rowerze elektrycznym podjechał do niego i strzelił mu z bliskiej odległości, dwa razy w głowę i raz w ramię.  Khangoshvili zmarł natychmiast; podejrzany o zabójstwo został zatrzymany i pozostaje w policyjnym areszcie aby po rozprawie sądowej zostać skazanym na dożywocie… Dwóch nastolatków zobaczyło go rzucającego pistoletem, peruką i rowerem do pobliskiej rzeki Szprewy. Podejrzany, który miał przy sobie rosyjski paszport, został aresztowany przez policję w ciągu kilku godzin. Ale ponad dwa miesiące później sprawa jest nadal zagmatwana: podejrzany milczy ,nie chce zeznawać, Kreml zaprzecza zaangażowanie … Zeliman Khangoshvili od dawna był poszukiwanym przez policję. Jego udział w wojnie czeczeńskiej, gdzie walczył u boku innych czeczeńskich powstańców przeciwko rosyjskim siłom . Liczne wcześniejsze próby zamachu na niego i jego rodzinę przez lata , spowodowały prośbę o udzielenie azylu politycznego , ostatecznie przybył do Niemiec w 2016 roku .Zelimkhan Khangoshvili

Zelimkhan Khangoshvili trzykrotnie ubiegał się o azyl, ale jego wnioski zostały odrzucone. Niemiecki organ imigracyjny w tej sprawie odmówił potwierdzenia złożonych wniosków. Wszystkie jego prośby zostały zignorowane pomimo wcześniejszych gróźb zabójstwa. Jego żona Manana Tsatieva, była wcześniej lekarzem w prywatnym szpitalu w stolicy Gruzji.  Khangoshvili, który pochodził z Doliny Pankisi, odległego regionu górskiego na granicy z Czeczenią, w Północnym Kaukazie . Dolina była miejscem schronienia dla tysięcy cywilów uciekających przed wojną.A police diver searches for evidence in the River Spree, close to where Khangoshvili was murdered. Policyjny nurek szuka dowodów w rzece Szprewa, w pobliżu miejsca, w którym zamordowano Khangoshviliego. Pod koniec 2000 roku jeszcze w Tibilisi, rozpoczęły się próby jego zabójstwa i próbowano go otruć. Gruzińskie służby bezpieczeństwa stwierdziły, że grupa która chciała go otruć , była powiązana z rosyjskim wywiadem i czeczeńskim przywódcą Ramzanem Kadyrowem. Powodem zamachu było to że zorganizował grupę ochotników z jego rodzinnej Doliny Pankisi do walki z inwazją sił rosyjskich podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku ale jak się teraz okazuje nie był to jeszcze jedyny powód…

W 2015 roku Khangoshvili szedł do swojego samochodu w dzielnicy Saburtalo w Tbilisi. Nagle wybuchł za nim ogień, uderzając go cztery razy w ramię i górną część ciała. Upadł na pojazd i udało mu się wezwać karetkę. Jasnym było że musiał opuścić Gruzję natychmiast wraz z rodziną. Tamten atak był traktowany jako drobny incydent przestępczy, a nie polityczny.  Khangoshvili był pewien, że za atakiem stał rosyjski wywiad …dziś już wiadomo że miał rację ale nie uprzedzajmy faktów. Podejrzewał, że gruzińskie służby bezpieczeństwa wpuściły rosyjskich agentów do kraju w celu przeprowadzenia tamtej operacji i też miał rację dlatego chciano go zabić za wszelką cenę… Rosja zaprzeczyła jakiemukolwiek połączeniu ich z próbą zabójstwa.  Khangoshvili schronił się w Odessie na Ukrainie w 2015 roku. Ponownie, zostaje ostrzeżony przez informatorów, że zostanie zabity, jeśli wróci do domu. Podejmuje decyzję o emigracji do Niemiec. W piątek, 23 sierpnia 2019 r Zelimkhan Khangoshvili, który z cała pewnością był śledzony od dłuższego czasu , został zamordowany w centrum Berlina. Został zastrzelony  trzema kulami, z których dwie trafiły go z bliskiej odległości w głowę. Zabójca użyył pistoletu Glock 26 , kaliber 9mm z dołączonym tłumikiem. Pistolet GLOCK 26 , kaliber 9 mm produkcji austriackiej.

W wyniku śledztwa ,portal Bellingcat oraz Insider, ustaliły, że adres podany przez zabójcę w jego wniosku wizowym jako jego miejsce zamieszkania w Petersburgu nie istnieje. Ta rażąca niespójność i brak danych rodzi od razu bardzo poważne pytania, w jaki sposób i dlaczego był w stanie uzyskać wizę Schengen z wieloma wjazdami, wydaną przez francuski konsulat w Moskwie.

Korzystając z danych paszportowych z dokumentów wniosku wizowego Sokołowa przedłożonych w Rosji i uzyskanych przez Bellingcat, starano się zidentyfikować obecność tej osoby w różnych rosyjskich bazach danych na żywo i offline. Sprawdzono za pośrednictwem dwóch oddzielnych źródeł z bezpośrednim dostępem do bazy danych rosyjskich paszportów, że żadna osoba o nazwisku Vadim Andreevich Sokołow i data urodzenia użyta w jego paszporcie nie istnieje w tej bazie danych.

Baza danych Russian Passport to scentralizowana, kompleksowa baza danych zawierająca adres zamieszkania i dane paszportowe wszystkich obywateli Rosji – w tym pełną historię wcześniejszych osobistych dokumentów tożsamości – prowadzoną przez Rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Podobnie, nie znaleziono obecności tej osoby w innej policyjnej bazie danych, która śledzi podróże krajowe i międzynarodowe wszystkich obywateli Rosji, ani w policyjnej bazie danych właścicieli praw jazdy. Przeszukano również setki wcześniej ujawnionych baz danych paszportowych offline, adresu zamieszkania, ubezpieczeń i zatrudnienia, w tym tych z danymi już w 2018 r., i nie znaleziono dowodów na istnienie osoby posiadającej takie dane osobowe.

W tym samym czasie, jeśliby ten człowiek podróżował samolotem z Moskwy do Paryża na zwykłym paszporcie, to musiałby przejść przez kontrolę paszportową, gdzie jego paszport zostałby zeskanowany i automatycznie sprawdzony w bazie rosyjskiego paszportu.  Jakakolwiek niespójność – taka jak brakujący zapis w tej bazie danych – spowodowałaby uruchomienie systemu alarmowego w systemach straży granicznej, a osoba ta zostałaby natychmiast zatrzymana i nie mogłaby kontynuować podróży.

Mogą istnieć tylko dwa możliwe scenariusze, które wyjaśniają tę niespójność: albo „Wadim Sokołow” był znany funkcjonariuszom granicznym jako tajny agent i oni zostali poinstruowani, aby pozwolić mu kontynuować co jest możliwą hipotezą lub alternatywnie w czasie podróży czyli w dniu 31 lipca 2019 r.  Sokołow był nadal w bazie danych Paszportu Rosji. Rosyjski system imigracji (kontroli granicznej) jest nadzorowany przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB), w związku z czym można było dokonać specjalnych ustaleń, aby „Sokołow” ominął rutynową procedurę weryfikacji lotniska, zwłaszcza jeśli agent był związany z FSB. Pewne jest jednak to, że tożsamość „Wadim Sokołow” powstała niedawno i najprawdopodobniej została wykonana tylko i wyłącznie na zamówienie dla konkretnej operacji. Wniosek ten jest również zgodny z niezwykle niedawną datą wydania paszportu „Sokołowa”, 18 lipca 2019 r., zaledwie dziesięć dni przed planowaną podróżą. Sprawdzono również za pośrednictwem źródeł z dostępem do baz danych rezerwacji linii lotniczych spoza Rosji że osoba z tym imieniem i datą urodzenia, nie podróżowała wcześniej do żadnego europejskiego miejsca przeznaczenia w ciągu ostatnich 6 lat ani nie uzyskała wiz do żadnego państwa grupy Schengen Numer paszportu „Sokołowa” był również podobny do paszportów oficerów GRU w inny sposób: jest to paszport typu „starego” a więc bez wbudowanych danych biometrycznych. Podczas gdy w 2009 roku Rosja wprowadziła paszporty biometryczne i są one domyślnym wyborem przy ubieganiu się o nowy dokument podróży, paszporty „starego stylu” wydawane są tylko na żądanie, zwykle w sytuacjach awaryjnych, gdy wnioskodawca nie ma czasu czekać na szyfrowanie odcisków palców i długotrwały proces drukowania. 

Wspólny zespół dochodzeniowo-śledczy portali Bellingcat i Insider, był wtedy w stanie uzyskać większość danych paszportowych podejrzanego zabójcy , ze źródła z dostępem do dokumentów związanych z wizą przedłożonych przez „Wadim Sokołow” w Rosji. Z dokumentu wynika, że podejrzany złożył wniosek o wizę ekspresową we francuskim konsulacie w Moskwie w dniu 29 lipca 2019 r. – zaledwie 11 dni po otrzymaniu paszportu nie biometrycznego. Złożył wniosek o wizę wielomiesięczną, 6-miesięczną, która zapewniłaby mu nieograniczony dostęp do dowolnego z 26 krajów strefy Schengen. Zaznaczył, że planowana data podróży to 30 lipca 2019 r, dosłownie dzień po dacie złożenia wniosku wizowego. Ponadto zaznaczył, że planuje pozostać we Francji na maksymalny dozwolony okres 90-dniowy podczas swojej sześciomiesięcznej wizy, stwierdzając, że planuje podróżować do Francji do 25 stycznia 2020 roku.

Wnioskowany czas trwania wizy i warunki ponownego wyprowadzenia są maksymalne, które mogą być wydane dla podróżnego po raz pierwszy, a czas realizacji podróży jest niezwykle krótki ,„Sokołow” miał niewiele do pokazania pod względem identyfikowalnej przeszłości w Rosji. Jego paszport pokazał, że urodził się w syberyjskim mieście Irkuck, ale wskazał swoje miejsce zamieszkania jako „Alpiyskaya 37” w Petersburgu. Nie ma takiej ulicy „Alpiyskaya ” w Petersburgu, chociaż istnieje „Alpiyskiy Pereulok”, a pod numerem 37 tego pasa znajdują się 3 ekskluzywne połączenia budynków mieszkalnych, gdzie każde połączenie jest z osobnym pod adresem (korpus 1, 2 lub 3), który zazwyczaj stwierdza się przy podaniu adresu.

Jedynym miejscem w pobliżu Petersburga, które ma rzeczywistą taką ulicęAlpiyskaya ”, jest pobliskie miasto o nazwie Kudrovo, tuż za granicami miasta. Jednak nie ma tam też takiego numeru 37 na tej ulicy.

W swoim wniosku podejrzany wymienił również swój zawód jako „starszy pracownik firmy”, chociaż dokument zweryfikowany przez zespół dochodzeniowy nie zawierał nazwy firmy, w której twierdził, że jest zatrudniony. Nie jest jasne, czy przekazał nazwę firmy, francuskiemu konsulatowi.

Jako punkt kontaktowy we Francji , co-jest obowiązkowym wymogiem dla osób ubiegających się o wizę z Rosji , podejrzany wymienił nazwę średniej klasy , hotelu „Practic” w Paryżu. Nie można było uzyskać informacji zwrotnych od kierownictwa hotelu, czy byli oni w kontakcie lub wiedzieli o tej osobie, czy też korzystali z hotelu jako zamierzonego miejsca zamieszkania podczas podróży do Francji. Recepcjonistka hotelu, po pokazaniu zdjęcia podejrzanego, powiedziała, że nie widziała tej osoby w hotelu.

Biorąc pod uwagę, że podejrzany nie ma żadnego śladu cyfrowego lub śladu danych w Rosji, wymienia niekompletny lub fałszywy adres i dane dotyczące zatrudnienia, miał świeżo wydany paszport i nie podróżował do Europy co najmniej od 2013 r., zastanawiające jest, że francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ostatecznie odpowiedzialne za podejmowanie decyzji w sprawie wniosków wizowych, postanowiło w pełni uwzględnić jego wniosek i wydało wizę wielokrotnego wjazdu do krajów grupy Schengen bez szczegółowego przeglądu i bez okresu oczekiwań . „Sokołow” otrzymał międzynarodowy paszport nie biometryczny wydany w dniu 18 lipca 2019 r., a 29 lipca 2019 r. złożył wniosek o wizę Schengen. Aby mógł ubiegać się o wizę, ta fikcyjna osoba musiałaby posiadać:

-Paszport krajowy i wpis do bazy danych paszportów Rosji. Paszport krajowy jest potrzebny jako warunek wstępny uzyskania międzynarodowego paszportu podróżnego. Jest to również wymóg konieczny do stworzenia „śladu” zadania (patrz poniżej) -Dowód zatrudnienia, zazwyczaj w formie świadectwa pracy -Wyciąg bankowy pokazujący wystarczalność funduszy -Ubezpieczenie podróżne

„Wadim Sokołow” został po raz pierwszy wprowadzony do rosyjskiego systemu podatkowego w dniu 16 czerwca 2019 r. i otrzymał numer identyfikacji podatkowej (INN w języku rosyjskim) po raz pierwszy w dniu 23 lipca 2019 r. Zaledwie pięć dni po wysyłce międzynarodowego paszportu podróżnego i sześć dni przed złożeniem wniosku o wizę. W szczególności Sokołow po raz pierwszy otrzymał numer identyfikacji podatkowej w wieku 49 lat. Podczas gdy otrzymanie numeru identyfikacji podatkowej nie jest technicznie obowiązkowe w Rosji, rejestracja podatkowa jest automatycznie uruchamiana przez jakiekolwiek zatrudnienie, co oznacza, że „Sokołow” został po raz pierwszy zatrudniony za wynagrodzeniem w wieku 49 lat.

Rejestracja podatkowa, zgodnie z przewidywaniami, zawierała również krajowy numer paszportu dla „Sokołowa”. Paszport ten został rzekomo wydany w 2015 roku. Korzystając z danych paszportowych w tym raporcie podatkowym, można było w stanie potwierdzić jego autentyczność, wprowadzając dane paszportowe „Sokołowa” do rosyjskiego państwowego narzędzia do sprawdzania poprawności identyfikatora podatkowego online. Na podstawie numeru paszportu, imienia i nazwiska oraz daty urodzenia narzędzie zgłosiło ważny numer INN, który był taki sam jak ten w raporcie, który otrzymano. Tak więc, „Sokołow” pojawił się jako ważny obywatel rosyjski w jednej rządowej bazie danych (rejestr podatkowy), podczas gdy brakuje całkowicie go w innym /baza danych paszportów /.

Jest 26 lipca 2019 r. Wadim Krasikow odbywa jednodniową podróż powrotną z Moskwy do Petersburga. To był piątek; w następny poniedziałek Krasikow stawia się we francuskim konsulacie w Moskwie, niosąc ze sobą dokumenty w tym fałszywe dokumenty pracy wydane przez firmę „RUST” w Petersburgu które przedstawiałyby go jako mieszkańca Petersburga Wadima Sokołowa, inżyniera zarabiającego 80 000 rubli (1100 euro) miesięcznie, który chciał zobaczyć Paryż. Francuski konsulat naiwnie wydał mu wizę następnego dnia…

Podczas gdy Krasikow zostawił swój zwykły telefon w swoim domu w Moskwie, 15 sierpnia, dwa dni przed podróżą, aktywował oddzielny telefon, zarejestrowany w imieniu nowo nabytej fałszywej tożsamości jako „Sokołow”.  Bellingcat uzyskał również dzienniki połączeń tego numeru telefonu i odkrył, że dane zostały poważnie zmanipulowane, a zarówno znaczniki czasu połączenia, jak i lokalizacje wieży komórkowej zostały zmienione. Udało się jednak odtworzyć algorytm zmiany danych i zrekonstruowano dużą część ruchów zabójcy w przededniu operacji berlińskiej.

Telefon „Sokołowa” miał minimalne użycie w Rosji, a jeden telefon został wykonany do biura podróży o godzinie 13:46 15 sierpnia. Dopasowano to do biura podróży i do rezerwacji hoteli dla „Sokołowa” w Paryżu i Warszawie.

Podobnie jak w przypadku jego zwykłego numeru telefonu, nie ma danych na 16 sierpnia, co sugeruje, że w dniu poprzedzającym jego podróż , Krasikow był w miejscu, które wymagało całkowitego wyłączenia jego telefonów. 17 sierpnia jego telefon zamknął się na jego adres domowy przez większą część dnia, a o 17:45 można było go prześledzić zbliżając się do lotniska Szeremietiewo. Jego ostatni sygnał był z lotniska Szeremietiewo o 19:13, w czasie w jakim samolot Air France wystartował do Paryża. Można przypuszczać że puścił z niego tzw „strzałkę” że jest w samolocie i startuje na akcję.

Krasikow pierwsze dwa dni w Paryżu ale nigdzie nie dzwoni i brakuje w jego telefonie dzienników połączeń. Jego pierwsze widoczne połączenie z wieżą komórkową pojawia się o godzinie 13:15, w centrum Paryża, obok Église Saint-Sulpice. Oznacza to, że albo nie włączał swojego telefonu przez pierwsze dwa dni pobytu w Paryżu, albo że dane za ten okres zostały całkowicie usunięte z baz danych rosyjskich operatorów komórkowych.

Na podstawie dostępnych danych komórkowych, pozostała część 19 sierpnia było tylko prawdziwym zwiedzaniem. Przed powrotem do swojego hotelu na lotnisku Charles-de-Gaulle o godzinie 17:00, Krasikow w pełni żył swoją tajną tożsamością , turysty „Sokołowa” i odwiedził najsłynniejsze zabytki Paryża, w tym Wieżę Eiffla, Luwr, Pola Elizejskie, katedrę Sacre Coeur, Les Invalides i L’église de la Madeleine.  Ta połowa dnia stawia bez odpowiedzi pytanie, co Krasikow zrobił i gdzie był między jego przybyciem do Paryża wieczorem 17 sierpnia i południem 19 sierpnia.

20 sierpnia Krasikow spędził poranek w swoim hotelu le Bourget, a ostatni raz „podłączony” do wieży komórkowej we Francji na lotnisku o godzinie 12:43, podobnie jak jego lot do Warszawy odlatywał.

Warszawa

Telefon „Sokołowa” po raz pierwszy podłączony na lotnisku w Warszawie 20 sierpnia o godzinie 15:21. Z lotniska pojechał prosto do swojego hotelu, który zarezerwował na tydzień. O godzinie 17:30 zabrał taksówkę i pojechał do parku Łazienek , gdzie przebywał przez około 45 minut w pobliżu Zamku Królewskiego w Łazienek. Następnie, ponownie taksówką, przeniósł się na warszawską Starówkę. Wrócił do hotelu około godziny 20.00, a wieczorem podszedł w okolicę restauracji „Sexy Duck”, gdzie przebywał do około połowy po 22:00 przed powrotem do hotelu.

Następnego dnia około południa wykonał kilka „lokalnych” telefonów. Okazuje się, że spotkał się z przewodnikiem w swoim hotelu o godzinie 15:45, ponieważ można go następnie prześledzić, jadąc samochodem w kierunku Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Przebywał w okolicy pałacu do czasu jego zamknięcia i pojechał z powrotem do hotelu około 20:00.

Miejsca w Warszawie w których „logował” się telefon Krasikowa.

Następnego dnia, 22 sierpnia, ostatni ruch telefonu został zarejestrowany wcześnie rano, po czym pozostał nieruchomy przez kilka następnych dni, podczas których wykazywał okresową aktywność GPRS, zgodnie z synchronizacją w tle telefonu pozostawionego bez nadzoru. Wygląda na to, że Krasikow zostawił swój telefon w swoim pokoju hotelowym, spodziewając się powrotu do Warszawy po egzekucji w Berlinie i prawdopodobnie mając nadzieję na wykorzystanie danych o lokalizacji swojego telefonu jako alibi.

Na podstawie znaczników czasu ostatniego aktywnego użytkowania można założyć, że Krasikow opuścił hotel i udał się do Berlina tuż po 8 rano, w dniu 22 sierpnia. Ponieważ nie ma zapisów dotyczących jego lotu samolotem z Warszawy do Berlina, musiał podróżować samochodem, a bardziej prawdopodobne, biorąc pod uwagę lokalizację swojego hotelu w pobliżu dworca kolejowego w centrum Warszawy, pociągiem. Pociąg przybył do Berlina w czwartek po południu... 

Poniżej linki do śledztwa prowadzonego przez portal Bellingcat :

Berlin Assassination: New Evidence on Suspected FSB Hitman Passed to German Investigators – bellingcat

Identifying The Berlin Bicycle Assassin: Russia’s Murder Franchise (Part 2) – bellingcat

Przypomniałem tamte fakty to ponieważ w obliczu zagrożeń ze strony Rosji przy okazji -widać tutaj technikę „tranzytu” agentów FSB i GRU przez nasz kraj mimo biometrii na granicach szczególnie z Białorusią.

Dlaczego wtedy Krasikow zamiast po prostu polecieć bezpośrednio wprost z Paryża do Berlina i wykonać zlecenie zabójstwa najpierw przyleciał samolotem z Paryża do Warszawy aby po „kluczeniu” po naszej stolicy wsiąść do pociągu i w ten sposób pojechać do Berlina narażając się na ryzyko dekonspiracji oraz aresztowanie przez francuski lub polski kontrwywiad ?

Kim był naprawdę i dlaczego czeczeński dysydent musiał zginąć w bardzo misternie przygotowanym planie gdzie obok agenta FSB Krasikowa brał też udział agent GRU który brał też „szerszy” udział w atakach nowiczokiem na Navalnego?

Czy może mieć coś wspólnego Navalny z Krasikowem i dlaczego na samym początku zależało Rosji na prawdziwie morderczym „barterze ” ?

Spróbujmy chciaż po części odpowiedzieć na powyższe pytania.

Najważniejszym czynnikiem „okrężnej „/ Moskwa-Paryż -Warszawa-Berlin / podroży Krasikowa była broń. Nie mógł z nią podróżować samolotem z oczywistych względów a przy okazji zapewne założono że przybycie samolotem rosyjskiego „inżyniera” z Paryża a nie z Moskwy do Warszawy nie wzbudzi podejrzeń naszego kontrwywiadu. Do tego dochodził też „wypróbowany” wcześniej tranzyt przez Polskę pociągiem. Ta metoda była niestety skuteczna kiedy ta kobieta będąca „nielegałem” aż trzykrotnie podróżowała pociągiem/wsiadając i wysiadając z niego w przygranicznym Breście BY / młoda kobieta będąca nielegałem GRU-Olga Kolobova / legalizacyjne nazwisko- „Maria Adela Kuhfeld Rivera” /…

Udało się prześledzić ruchy Krasikowa w Paryżu i Warszawie, uzyskując metadane numeru telefonu wydanego w imieniu fałszywej tożsamości „Wadim Sokołow”.  Dane, które otrzymano od tego samego sygnalisty, od którego uzyskano dane dla telefonu używanego przez Krasikowa w Moskwie, dotarły w zniekształcony sposób. Sygnatury czasowe dla każdego połączenia lub połączenia internetowego zostały zmanipulowane, o czym świadczy fakt, że daty rozmów poprzedzały datę wydania umowy karty SIM.  Ponadto, podczas gdy zapisy rozliczeniowe zawierały adresy oprócz identyfikatora komórki, wszystkie adresy były w Moskwie, podczas gdy widać było, że wiele identyfikatorów komórek było powiązanych z operatorami polskimi lub francuskimi.  Można było w stanie odtworzyć znaczniki czasu metadanych przez inżynierię odwrotną każdego dnia podróży na podstawie znanych zdarzeń czasowych, takich jak na przykład przybycie lub odlot samolotu z Moskwy, Paryża i Moskwy. Lokalizacja geograficzna została wykonana przy użyciu danych identyfikatora komórki i ignorując wymienione adresy w zniekształconym pliku danych. 

Śledztwo bellingcat, The Insider i Der Spiegel potwierdziło istnienie drugiego obywatela Rosji, który podróżował z Rosji do Unii Europejskiej w przeddzień zamachu, wykorzystując fałszywą tożsamość Romana Davydova, urodzonego w 1981 roku. Znaczące cechy tej tożsamości pokrywają się z fałszywą tożsamością wydaną Wadimowi Krasikowowi, co sugeruje, że pracują oni w ramach tego samego lub ściśle powiązanego programu rządowego

W dniu 29 lipca 2019 r. rosyjskie biuro podróży posiadające paszport podróżny na nazwisko Romana Davydowa, urodzonego w Petersburgu (wówczas Leningrad) 9 października 1981 r., wystawiło w centrum wizowym Słowackiego Konsulatu Generalnego w Petersburgu i zażądało rocznej wizy, wieloletniej dla swojego klienta do strefy Schengen. Według dokumentów wniosku wizowego klienta, był mieszkańcem: mieszkał w Bogatirskiy Prospect 32, corpus 2 w Petersburgu, i pracował jako inżynier budownictwa w lokalnej firmie. W rzeczywistości nic z tego nie było prawdą a szpiegowską „legendą”…

Dochodzenie w sprawie zapisów dotyczących przekraczania granicy (na podstawie danych sygnalisty z dostępem do scentralizowanej rosyjskiej bazy danych granicznej) pokazuje, że osoba o tym imieniu ,nazwisku i dacie urodzenia , przekroczyła granicę rosyjską tylko dwa razy: raz 3 sierpnia 2019 r., kiedy przekroczyła samochodem białorusko – polską granicę na przejściu granicznym w Grodnie, i ponownie 4 dni później, gdy przekroczyła z Polski na Białoruś w tym samym miejscu (nie na kontrolowanej granicy między Rosją a Białorusią). Nie ma informacji o jego ruchach po wjeździe do Polski. Zakładając, że jego celem był Berlin, byłoby to 8-9 godzin jazdy od granicy białorusko – polskiej. Miałby więc nie więcej niż dwa i pół dnia w Berlinie ,nie wystarczająco długo na rozpoznanie i końcowe celu, ale wystarczająco dużo czasu do dostarczenia lub zakupu lokalnie sprzętu potrzebnego do zabójstwa, a także broni do morderstwa. Zabójca przybył z Warszawy do Berlina po południu 22 sierpnia, a zabójstwo miało miejsce tuż przed południem następnego dnia ,więc nie wystarczyłoby czasu Krasikowowi, by samodzielnie zaopatrywać się w broń. Musiałby też zdobyć rower.  Zgodnie z aktem oskarżenia, wysokiej klasy e-skuter, który nie jest sprzedawany w Niemczech, został również znaleziony zaparkowany wzdłuż drogi ucieczki zabójcy (mieszkaniec zauważył, że został wdrożony i zamknięty na miejscu na dzień przed morderstwem). Zabójstwo zostało przeprowadzone ze zmodyfikowanym Glock 26, który został zgłoszony jako ukradziony przez estońskiego właściciela. Są zapisy z przejścia granicznego gdzie są pokazane tablice rejestracyjne samochodu „Davydova”. Korzystając z programu który dostarcza danych samochodu i danych dotyczących własności, okazało się, że samochód to był niebieski Infinity Q50 i należał do rosyjskiej firmy leasingowej. Skontaktowano się z firmą, ale nie otrzymano odpowiedzi na to, kto korzystał z samochodu w sierpniu 2019 roku.

Korzystając z publicznie dostępnych danych z wykroczeń drogowych w połączeniu z „wyciekiem” danych z moskiewskich systemów nadzoru ruchu, można było w stanie odtworzyć kluczowe momenty ruchu samochodów „Davydova” w dniach przed i po jego podróży. Te czasy i lokalizacje pozwoliły na dopasowanie do znanych ruchów Wadima Krasikowa w dniach poprzedzających opuszczenie Rosji 17 sierpnia 2019 r., które zrekonstruowano na podstawie metadanych jego telefonu komórkowego.

Ustalenia wskazują również na prawdopodobny strategiczny wyciek fałszywych i wprowadzających w błąd „wskazówek” dotyczących tożsamości schwytanych tajnych agentów, aby odwrócić uwagę służb kontrwywiadu. Międzynarodowe operacje medialne są jednym z miejsc docelowych takich ukierunkowanych fałszywych przecieków, ale funkcjonariusze organów ścigania mogą być również celem ataków. Wreszcie, ustalenia mają istotny wpływ na strukturalne słabości europejskiego systemu wydawania wiz. Wcześniej informowano o nadużywaniu przez rosyjskie tajne służby a także przez zorganizowaną przestępczość ,możliwości podróżowania po Europie pod fałszywymi tożsamościami ze względu na poleganie na „oficjalnych dokumentach” wydawanych przez rosyjskie firmy lub władze oraz ciągłą akceptację paszportów nie biometrycznych. Jednak po raz pierwszy w sprawozdaniu wskazano na użycie dwóch różnych fałszywych tożsamości przez tę samą osobę: „Roman Davydov” i „Roman Nikolaev”, urodzonych w różnym czasie. Obie te osoby były w stanie uzyskać wizy Schengen, mimo że przynajmniej teoretycznie dane biometryczne uzyskane podczas składania wniosków wizowych powinny uniemożliwić takie incydenty. Pytany w tym temacie przez dziennikarzy ,słowacki konsulat do tej pory milczy i do tej pory nie udzielił żadnej odpowiedzi. Zważywszy na obecną zmianę niekorzystną dla służb kontrwywiadu władzy na Słowacji i ukryty prorosyjski kierunek nie można wykluczyć w przyszłości opcji „podróży” rosyjskich agentów FSB i GRU przez słowackie konsulaty…

Co najmniej jeden z mężczyzn podejrzanych o udział w planowaniu zabójstwa czeczeńskiego dysydenta przyjechał z Rosji do Unii Europejskiej na podstawie wizy wydanej przez konsulat Słowacji w Petersburgu.

Teraz udało się pozytywnie zidentyfikować drugą osobę związaną z sprawą morderstwa Kleinera Tiergartena, znanego wcześniej pod pseudonimami „Roman Dawydow” i „Roman Nikołajew”. Osoba ta jest w rzeczywistości Roman Yuryevich Demyanchenko, były oficer FSB .

Kim jest Roman Demyanchenko?

Porównanie twarzy „Romana Dawdowa”, na podstawie fotografii z jego dokumentów wizowych, i Romana Jurijewicza Demyanchenki, zdjęcie z osobistego dokumentu tożsamości. Porównanie zostało przeprowadzone przy użyciu narzędzia Azure Face Verification Tool firmy Microsoft.

Roman Demyanchenko – prawdziwa tożsamość „Romana Dawydowa” i „Romana Nikołajewa” – urodził się w Moskwie 4 .12. 1980 roku. Chociaż nie ma prawie żadnego śladu online, z bazy danych które wcześniej wyciekły a więc z mieszkalnych baz danych i list telefonicznych można doprowadzić do wniosku, że był to odznaczany za zasługi , oficer FSB, który do 2011 roku służył w Departamencie V FSB (Vympel).

Moskiewskie dane mieszkaniowe pokazują, że był emerytem już w 2011 roku, w wieku 31 lat, co sugeruje wcześniejszą emeryturę ( oficerowie Specnazu zazwyczaj przechodzą na emeryturę w wieku 45 lat.) Tę wcześniejszą emeryturę można ewentualnie wytłumaczyć urazem lub raną związaną z usługami. Taką hipotezę pośrednio potwierdza fakt, że od 2008 r. figuruje on w moskiewskich bazach danych mieszkaniowych jako osoba uprawniona do świadczeń państwowych – status zwykle przyznawany osobom, które otrzymały nagrodę państwową.

Metadane z zapisów telefonicznych Demyanchenki pokazują, że często on odwiedzał siedzibę grupy firm Vympel i komunikuje się z jej kierownictwem w tym z jej prezesem Eduardem Benderskym, a także z aktywnymi oficerami FSB. Często też komunikował się również z osobą, która aktywnie komunikowała się zarówno z podejrzanym zabójcą Wadimem Krasikowem, jak i z żoną w miesiącach po zabójstwie. Ta osoba jest pułkownikiem FSB i absolwentem Vympel Spetsnaz ,została zidentyfikowana przez analityków Bellingcat i nazywa się Evgeny Egorov.

Identifying FSB’s Elusive „Elbrus”: From MH17 To Assassinations In Europe – l

Jak informowano wcześniej, Roman „Dawydow” udał się do strefy Schengen dwa tygodnie przed morderstwem w Kleiner Tiergarten przy użyciu słowackiej wizy wydanej w konsulacie Petersburga na Słowacji. Po ustaleniu jego prawdziwej tożsamości, można było w stanie wykorzystać wyciekłe bazy danych podróży, aby sprawdzić jego podróż z Moskwy do Petersburga w momencie uzyskania wizy. Roman Demyanchenko podróżował pociągiem z Moskwy do Petersburga 23 .07. 2019 r. i miał bilet powrotny na 26 .07. 2019 r. Nie skorzystał z tego biletu powrotnej i zarezerwował kolejną podróż powrotną 29 lipca. Na podstawie dokumentów wniosku wizowego, które sprawdzono, Demyanchenko/”Dawydow” złożył wniosek o wizę w dniu 29 lipca. Sugeruje to, że potrzebował więcej czasu niż planowano na sporządzenie niezbędnego pakietu nie autentycznych i fałszywych dokumentów i pozostał dłużej niż planowano w Petersburgu. Ponieważ jego wiza została wydana w dniu 31 lipca 2019 r., oznacza to, że ktoś inny odebrał mu paszport i wizę z konsulatu. Pod swoją najnowszą tożsamością – „Roman Dawydow” – odbył tylko jedną podróż, od 3 do 7 sierpnia 2019 roku, dwa tygodnie przed morderstwem w Berlinie.

Podstawową zasadą w identyfikacji rosyjskich szpiegów – zarówno pochodzenia GRU, jak i FSB – jest to, że mają tendencję do używania tego samego imienia i drugiego imienia lub inicjału, a czasami tej samej daty urodzenia, zarówno w ich prawdziwej, jak i fałszywej tożsamości. Ostatnio jest jednak częściej prawdziwe wobec agentów GRU niż szpiegów FSB, którzy mają tendencję do lepszego bezpieczeństwa operacyjnego i rzadko używają dokładnie tej samej daty urodzenia.

Następnym podejściem było wykorzystanie jako punktu wyjścia dzienników telefonicznych z numeru telefonu Wadima Krasikowa. Uzyskano metadane jego głównego numeru za okres od lutego do września 2019 r., które obejmowały okresy zarówno przed, jak i po zabójstwie w Berlinie. Odkryto , że nie zabiera ze sobą telefonu na misję, ale zamiast tego użył nowego, zarejestrowanego w jego tożsamości „Wadim Sokołow”. Jego główny telefon pozostał jednak włączony i podłączony do sieci nawet po wyjeździe do Berlina.

W ramach dochodzenia w kręgu kontaktów Krasikowa, za pomocą numerów telefonów i wykorzystaniu narzędzi typu open source do wyszukiwania wstecznego (przede wszystkim aplikacje GetContact i NumBuster) zidentyfikowano wszystkich ludzi, z którymi wchodził w interakcje za pośrednictwem regularnych połączeń telefonicznych GSM. Nie było meczu dla osoby spełniającej kryteria „Dawydow”, co oznacza, że albo w ogóle się nie komunikują, albo (bardziej wiarygodnie), zrobili to za pośrednictwem niewykrywalnych komunikatorów VoIP, takich jak WhatsApp, Signal lub Telegram.

Dlatego trzeba było poszukać kandydata „Dawydowa” wśród większych kontaktów własnych Krasikowa. Aby ograniczyć zakres, postanowiono skupić się tylko na kontaktach Krasikowa, które najprawdopodobniej były zaangażowane w planowanie zamachu. Odkryto, że tylko dwa kontakty Krasikowa nadal dzwoniły do jego telefonu po morderstwie – prawdopodobnie komunikując się z żoną po aresztowaniu i udzielając jej pomocy i/ lub instrukcji. Te dwa kontakty to płk Egorov . i Andriej Sazontsev. Na tym etapie odkryto, że Andriej Sazontsew użył fałszywej tożsamości do podróży z „Dawydowem” na poprzedniej tajnej operacji zagranicznej w 2015 roku, co sugerowało, że Sazontsew prawdopodobnie będzie w długotrwałym kontakcie z „Dawydowem”.

Na podstawie tej hipotezy uzyskano – ze źródła u rosyjskiego operatora komórkowego – zapisy telefoniczne Andrieja Sazontsewa z ostatnich trzech miesięcy. Za pomocą narzędzi wyszukiwania telefonów wstecznych, zidentyfikowano jego najczęstsze kontakty i napotkano jedną osobę, która spełniała początkowe kryteria: Romana Jurijewicza Demyanchenko, urodzonego 4 .12. 1980 roku.

Aby potwierdzić hipotezę, że Demyanchenko jest w rzeczywistości „Dawydowem”, następnie uzyskane ze źródła z dostępem do offline kopii danych rosyjskiego paszportu, kopii dokumentu ID Demyanchenko i rzeczywiście potwierdzono, że jego twarz bardzo przypomina „Dawydowa”. Porównanie twarzy przy użyciu narzędzia weryfikacji twarzy platformy Microsoft Azure spowodowało rozstrzygające dopasowanie >0,9, które pozytywnie zweryfikowało identyfikację.

Jak stwierdzono we wcześniejszych sprawozdaniach, ustalenia dziennikarzy portalu Bellingcat , wskazują również na otwartą lukę w bezpieczeństwie europejskiego systemu wydawania wiz umożliwiającego wydawanie wiz fałszywym tożsamościom bez wiarygodnego dokumentu, a stosunkowo łatwo rozpoznawalnymi osobami , pracującymi dla rosyjskich służb bezpieczeństwa (lub dla ich organizacji zastępczych). Z ustaleń wynika, że niedobór ma charakter systemowy i nie ogranicza się do służby konsularnej jednego konkretnego kraju, ponieważ zaobserwowano skuteczne nadużycia systemów wydawania wiz stosowane przeciwko Wielkiej Brytanii, Francji, Włochom, Słowacji, Czechom i Szwajcarii. Nadużycie jest możliwe częściowo ze względu na ciągłą akceptację paszportów niebiometrycznych dla rosyjskich podróżnych.

Przypadek Demyanchenki/”Nikołajewa”/”Dawydowa” wskazuje jednak, że obowiązkowy wymóg paszportów biometrycznych może nie być wystarczającym środkiem do ograniczenia przepływu tajnych nielegalnych agentów infiltrujących przestrzeń europejską pod fałszywymi tożsamościami. Demyanchenko najwyraźniej był w stanie uzyskać (co najmniej) dwie wizy Schengen w oparciu o dwie różne i do tego fałszywe tożsamości. Teoretycznie nie powinno to być możliwe ze względu na obowiązkowe gromadzenie danych biometrycznych przy złożeniu wniosku wizowego oraz wjazd do centralnej unijnej utrzymywanej bazy danych o nazwie Visa Information Service. Wcześniej pobrany odcisk palca pod jedną tożsamością powinien był powiadomić urzędnika do spraw wydawania wiz, gdy te same odciski palców są wykorzystywane do nowego wniosku wizowego pod inną tożsamością.

Ten agent był też w „szerokim” zespole FSB- śledzących Navalnego którego po dwóch latach tajnych negocjacji chciano wymienić na Krasikowa. Kiedy w dniu 15 zgodzono się-16 Navalnego zamordowano w kolonii Karnej „Polarny Wilk”

👇

O sprawie Navalnego piszę powyżej w blogu „ŚWIAT WYWIADU I TAJNYCH SŁUŻB.Studium Zbrodni. Aleksiej Navalny”

Dlaczego chciano za wszelką cenę zabić czeczeńskiego uchodzcę Zelimkhana Khangoshviliego do tego stopnia że przygotowano dużą operację z uwzględnieniem aż takiej ilości agentów FSB i współpracowano z GRU ?

Odpowiedzi udziela śledztwo dziennikarza śledczego @kandelakigiorgi w artykule opublikowanym w Daily Beast.

„Levan”, jak go będę nazywał, był kiedyś wyższym urzędnikiem w gruzińskim ministerstwie spraw wewnętrznych. Według dwóch obecnych urzędników gruzińskich był on także werbownikiem i oficerem „prowadzącym” Zelimkhana…

Zamordowany w Berlinie r przez sześć lat ściśle współpracował pod bezpośrednim nadzorem i ochroną „Levana”, przekazując kluczowe informacje wywiadowcze na temat działalności dżihadu. „Levan” powiedział, że jego informacje pomogły zneutralizować uzbecką organizację ekstremistyczną, której celem jest Kaukaz i stłumić niepokój islamistów po przystąpieniu Gruzji do wojny pod przewodnictwem NATO w Afganistanie.

Khangoshvili działał także w ramach kontrwywiadu, twierdził jego były „opiekun”, informując o członkach swojej rodzimej społeczności zwerbowanych przez FSB lub agentach Ramzana Kadyrowa. Zelimkhan poprzez „Levana” został przedstawiony gruzińskiemu rezydentowi CIA. Amerykanie zatrudnili go właśnie tam, w placówce CIA w Tbilisi, płacąc mu pieniądze na podstawie oceny Zelimkhana. Agent ten został następnie wysłany za granicę przez CIA.

Więcej o tamtej historii „podwójnego” agenta możecie Państwo przeczytać w przedstawionym poniżej linku.

Morderstwo Zelimkhana Khangoszwili w Berlinie: nieopowiedziana historia czeczeńskiego dżihadysty, który stał się tajnym agentem (thedailybeast.com)

Zeliman Khangoshvili musiał zginąć bo Putin sam będąc byłym agentem KGB nie dopuści CIA do penetracji na terytoriach będących po jego wpływem ale to nie koniec tej niesamowitej historii mogącej służyć za scenariusz szpiegowskiego filmu a ja dodam od siebie że całkiem jak u mnie – w napisanej już książce „BAZA” wszystkie postacie są autentyczne…

Raczej rzadko zdarza się aby w tej samej operacji współpracowały FSB i GRU które zazwyczaj konkurują ze sobą o wpływy u Putina ale „cel uświęca środki” …

Były dyrektor operacyjny Fugitive Wirecard – Jan Marsalek był odpowiedzialny nie tylko za największe oszustwo finansowe w historii Niemiec. Był także wieloletnim rosyjskim szpiegiem GRU a jeden z jego ludzi był wcześniej przed Wadimem Krasikowem w Berlinie…

Jest to wspólne dochodzenie z Der Spiegel , ZDF i Der Standard.

W mieście Lipieck, 500 mil na południe od Moskwy, stoi żółta kaplica. Nieco nie na miejscu obok nowoczesnego budynku z lustrzanymi oknami, usytuowanego na skraju ronda, 200-letni Kościół Przemienienia Pańskiego obsługuje wiernych dużego górniczego miasta, którego początki sięgają czasów Piotra Wielkiego. Wewnątrz ojciec Konstantin Baiazov odprawia zwyczajowe obrzędy i rytuały dla swojej owczarni. Ciemny i brodaty, z krótką fryzurą w wojskowym stylu, rutyna arcykapłana kościoła jest standardowa – nabożeństwa dwa razy dziennie. Ojciec Konstantin odziedziczył tę pracę – i powołanie – po swoim ojcu, szanowanym prawosławnym księdzu, który, jak głosi lokalna legenda, w czasach sowieckich kwestionował autorytet potężnego KGB.

Konstantin, ojciec trójki dzieci, często wyjeżdżał za granicę. Lubił odwiedzać Europę, a szczególnie upodobał sobie Rzym. Jednak od września 2020 r. nie opuścił Rosji. Od piątego dnia tego miesiąca oficjalny paszport księdza Baiazowa o numerze 763391844 nie należy do męża Bożego. Należy raczej do kogoś, kto nosi inny rodzaj urzędów, jest bardzo do niego podobny i jest najbardziej poszukiwanym człowiekiem w Europie.

Od ponad czterech lat Jan Marsalek, były dyrektor operacyjny zhańbionej niemieckiej firmy Wirecard, świadczącej usługi finansowe, mieszka w Rosji pod przybraną tożsamością, jak wynika z całorocznego śledztwa przeprowadzonego przez The Insider, Der Spiegel, ZDF i Der Standard odkrył. Wirecard, niemiecki odpowiednik PayPal, był kiedyś spółką notowaną na DAX-30 i jednym z najbogatszych podmiotów notowanych na niemieckiej giełdzie, z wyceną na 28 miliardów dolarów. Potem przyszedł czerwiec 2020 r., kiedy w trakcie audytu Wirecard nie był w stanie zlokalizować aktywów o wartości 1,9 miliarda euro, które, jak twierdził, były przechowywane gdzieś na świecie – w Rosji, Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy na Filipinach. Tak naprawdę tych pieniędzy nie było. Wartość Wirecard została ustalona na podstawie prowizji rzekomo uzyskanych od trzech firm: Al Alam, Senjo i PayEasy, z siedzibą odpowiednio w Dubaju, Singapurze i Manili. Pieniądze z kart płatniczych napływały do ​​wszystkich trzech, ale w wyobraźni niemieckiego konglomeratu istniały jedyne udokumentowane przepływy w odwrotnym kierunku lub, jak twierdzi przebywający obecnie w więzieniu były dyrektor generalny Markus Braun, zostały one skierowane do złożonej sieci zagranicznych kont kontrolowanych przez jego ówczesnego numer dwa, Jana Marsalka…

Marsalek, człowiek odpowiedzialny za nadzorowanie fałszowania dokumentacji spółki, prania brudnych pieniędzy oraz szeroko zakrojonych kampanii szpiegowskich i nękania wobec dziennikarzy i spekulantów, którzy ujawnili ogrom przekupstwa Wirecard, uciekł krętą drogą z Niemiec do Austrii, na Białoruś do Moskwy 19 czerwca 2020 r., w momencie, gdy blokady związane z Covid-19 sprawiły, że przemieszczanie się przez granice stało się dla zwykłych obywateli trudniejsze niż zwykle. …

Marsalek to nie tylko oszust oskarżany na arenie międzynarodowej. Jest także agentem GRU, rosyjskiego wywiadu wojskowego, i jest nim od ostatniej dekady. Od czasu ucieczki do Rosji, pracował także dla FSB.

Dochodzenie Insidera opiera się głównie na poufnych dokumentach, e-mailach i transkrypcjach rozmów, a także danych dotyczących telefonów komórkowych i danych dotyczących podróży. Badanie przeszłości Marsalka obejmowało także wywiady prowadzone przez partnerów naszego konsorcjum z osobami bliskimi oskarżonemu. Wśród nich jest jego matka i wieloletnia osoba zajmująca się rekrutacją, z którą Der Spiegel spotkał się w lutym w pięciogwiazdkowym hotelu w Dubaju.

Nieopowiedziana wcześniej historia o rekrutacji urodzonego w Austrii „szalonego dzieciaka” do największej i najbardziej znanej rosyjskiej agencji szpiegowskiej GRU nosi wszelkie znamiona przełomowego thrillera szynkowego. Sacha Baron Cohen jako Bernie Madoff, czarny charakter Bonda. To saga pełna pułapek na miód, myśliwców MiG, modeli erotycznych, złowrogich byłych szpiegów, jeszcze bardziej złowrogich najemników, fałszywych paszportów, fałszywych księży poddawanych testom na kiłę i tanich przebrań. Co bardziej złowieszcze, historia obejmuje także plany inwigilacji i porwań, w tym inwigilację wycelowaną w członka zespołu badającego sprawę Marsalka, Christo Grozeva.

„Dominacja nad światem”

Urodzony 15 marca 1980 roku w Wiedniu i wychowany na pobliskim przedmieściu Klosterneuburg, Jan Marsalek był we wspomnieniach swojej matki „zarozumiałym popisem”. Ojciec Marsalka był czeskim pracownikiem fabryki, który ostatecznie został dyrektorem zarządzającym firmy w nowo niepodległych Czechach – „małym człowiekiem z małymi pomysłami”, jak powiedział jego najstarszy syn. Rodzice Marsalka rozwiedli się, gdy był nastolatkiem i od tego momentu pozostawał w separacji od rodziny.

Zdjęcia z dzieciństwa Jana Marsalka
Zdjęcia z dzieciństwa Jana Marsalka

Wszyscy pamiętają, że gdy dorastał, młody Marsalek miał dwa główne talenty: potrafił mówić i czarować. „Geniusz sprzedaży, łapacz ludzi” – mówi były przyjaciel. Już w młodym wieku Marsalek sprawiał wrażenie, jakby napadał przed kamerami jako tajemniczy międzynarodowy człowiek. Jedno zdjęcie z jego dzieciństwa przedstawia go w szarym trenczu i za dużym kapeluszu – tajnego agenta według wizji Titina. Był wysoki, miał około 177 cm wzrostu, był szczupły i lubił sztuki walki, zawsze nosił krótko przyciętą fryzurę. Uczył się w wiedeńskim Lycée Français i zanim opuścił szkołę, Marsalek znał kilka języków, w tym kod komputerowy. Najwyraźniej jego ponadprzeciętne ambicje dorównywały jego zdolnościom przekonywania innych, aby ułatwić mu ich realizację.

Firma Wirecard została założona w 1999 roku w Monachium, w szczytowym okresie boomu internetowego, jako procesor płatności kartami kredytowymi dla sprzedawców internetowych. Tak wtedy, jak i teraz, naprawdę duży biznes w Internecie generował się z przychodów związanych z hazardem i pornografią, opłacanych przez klientów kart Visa i Mastercard, których „dyskretnie pobierane” debety Wirecard z radością przeprowadzały transakcje – za prowizją. A jeśli to ostatecznie oznaczałoby błędną kategoryzację transakcji w przypadku nowo zakazanych witryn hazardowych online, to co z tego?

Prezesem firmy był Markus Braun, były konsultant KPMG, pochodzący z wiedeńskiej rodziny mieszczańskiej. Braun wzorował się na Steve’ie Jobsie, zawsze nosił czarny golf i okulary w drucianych oprawkach, nawet jeśli technologiczny wizjonerski wygląd został podważony przez kontrastującą czarną sportową kurtkę, którą Braun nalegał, aby nosić jako część stroju. Doktor Braun, posiadający rzekomy doktorat z nauk społecznych i ekonomicznych, chciał, żeby środkowoeuropejska elita finansowa traktowała go poważnie, brakowało mu jednak charyzmy i ostentacji niezbędnej do sprzedania wschodzącej firmy technologicznej.

Wchodzi Marsalek. Braun zrekrutował go z dwuosobowego startupu do Wirecard rok po jego powstaniu, w 20. urodziny Marsalka. Mimo że nie posiadał żadnego dyplomu uniwersyteckiego, „dziecko geniusza” natychmiast zostało napiętnowane jako dyrektor ds. technologii firmy.

Jego pierwszym poważnym czynem była poważna wpadka, choć charakterystycznie egoistyczna. Marsalek niemądrze „przekierował cały ruch internetowy firmy przez własny komputer, a nie przez dedykowany sprzęt w serwerowni – była to konfiguracja idealna do szpiegowania” – pisze reporter Financial Times Dan McCrum, autor książki Money Men z 2022 r ., w której opisuje rozwój i upadek Wirecard oraz swoją rolę, jaką odegrał w tym, że stał się obiektem dobrze finansowanej kampanii oczerniającej za swoje raporty o oszustwach.

Ulubionym słowem Marsalka było „genialny”, którego używał do opisania rzeczy, które go zaimponowały lub rozbawiły, bardzo często dlatego, że wiązały się z jakąś formą pójścia na skróty – jeśli nie całkowitym oszustwem. Ikoną Marsalka w biznesie był Austriak Dietrich Mateschitz, twórca i promotor napoju energetycznego Red Bull, który zlecał produkcję i dystrybucję innym podmiotom, zachowując zyski dla siebie. Wyglądało na to, że Marsalek lubił generować pieniądze na podstawie bardzo reklamowanego pomysłu bez żadnego namacalnego produktu, który by go wspierał, czyli prawdziwego Joe MacMillana, szybko mówiącego, nazbyt obiecującego guru z Doliny Krzemowej w serialu Halt and Catch Fire. Ale podczas gdy fikcyjny MacMillan był niepoprawnym idealistą, który poniósł serię porażek w swoich kiepsko przeprowadzonych rewolucjach w dziedzinie komputerów osobistych, aż nazbyt prawdziwy Marsalek lubił być pustym człowiekiem. Nowe oprogramowanie zapewniające bezpieczniejsze przetwarzanie płatności? Spędził miesiące na omawianiu tej kwestii i namawianiu zespołu sprzedaży Wirecard, aby zrobił to samo, pokazując jedynie skrawki nonsensownego kodu. Każda inna firma mogłaby upaść. Zamiast tego Wirecard rozwijał się, nieustannie pozyskując spółki zależne i podwykonawców, w tym producentów kart przedpłaconych i mniejsze jednostki zajmujące się przetwarzaniem płatności za granicą.

W większości przypadków papierowe ślady prowadziły donikąd — lub, mówiąc dokładniej, prowadziły do ​​firm fasadowych, których nominalni dyrektorzy pracowali w prymitywnych biurach na szczycie fast foodów w Bahrajnie, lub które składały się z niczego niepodejrzewającej lokalnej ludności zubożałego, dawnego stalowego miasta w Bahrajnie. Consett w hrabstwie Durham w Anglii, gdzie mieszkańcy otrzymywali pięćdziesiąt funtów za każdą zarejestrowaną firmę. Jednym z partnerów Wirecard była w rzeczywistości rodzina filipińska, która zatrzymała się w swojej willi położonej trzy godziny jazdy na północ od Manili, w trakcie pielęgnacji pudla maszynką do strzyżenia.

Całe imperium opierało się na schemacie Ponziego, którego zadaniem było przenoszenie pieniędzy z jednego konta Wirecard na drugie – proces eufemistycznie nazywany „w obie strony” – i pozyskiwanie coraz większej ilości gotówki od oszukanych akcjonariuszy, których oszukano przez dymy i lustra. Bardziej imponujące było to, jak Wirecard radził sobie z krytykami, analitykami funduszy hedgingowych, krótkimi sprzedawcami i dziennikarzami finansowymi, którzy wpadli na oszustwo tej firmy i którzy dzięki jedwabistym unikom i brudnym sztuczkom Marsalka przez lata byli postrzegani jako prawdziwi przestępcy w sagi firmy. Wirecard zatrudniał zbirów i szpiegów, którzy szpiegowali i hakowali jego wrogów, w tym McCruma z FT , który sam stał się celem niemieckiego śledztwa organów regulacyjnych dzięki kłamstwom firmy. Osoby zajmujące się praniem brudnych pieniędzy Marsalka wykorzystały doskonałą reputację Niemiec w zakresie uczciwości handlowej oraz defensywną postawę Berlina wobec swoich cennych aktywów w Bawarii, aby zwiększyć kapitalizację rynkową Wirecard. Przez cały ten czas Marsalek cieszył się życiem na wysokim poziomie, latając prywatnym odrzutowcem po całym świecie, zabawiając współpracowników i przypadkowych znajomych, wrzucając wielkiego drinka do butelek Château Haut-Brion lub 15 000 euro na kolację w Mandarin Oriental.

Aż do upadku całej sprawy w czerwcu 2020 r., w dużej mierze dzięki księgowym z KPMG, byłemu pracodawcy dyrektora generalnego Wirecard Markusa Brauna. Zdali sobie sprawę, jak powiedział Dan McCrum, że „podstawowe europejskie operacje przetwarzania płatności Wirecard nie przynoszą żadnego zysku”.

„Problem z nami, Austriakami” – lubił żartować Marsalek w biurze, „jest taki, że zawsze chcemy dominacji nad światem”.

Żądza Krwi

Natalia Zlobina, dziewczyna Marsalka, która przedstawia go rekruterowi GRU Stanisławowi Petlińskiemu.
Natalia Zlobina, dziewczyna Marsalka, która przedstawia go rekruterowi GRU Stanisławowi Petlińskiemu.

Przejęcie świata zwykle wiąże się z podbiciem Moskwy. Relacje Brauna z wielkimi i niezbyt dobrymi austriackimi establishmentami otworzyły te drzwi.

Florian Stermann był przewodniczącym Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Austriackiej i działaczem prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności (FPÖ). Dzięki Stermannowi Wirecard rozpoczął negocjacje w sprawie dostarczenia technologii płatności bezprzewodowych z trzema rosyjskimi operatorami komórkowymi. Jednym z tych projektów była spółka joint venture z gigantem mobilnym Megafon, której celem było świadczenie usług płatności NFC dla moskiewskiego metra – rozległego systemu metra, który codziennie obsługuje ponad siedem milionów pasażerów. Ten został oddelegowany do Marsalka. Jednak w 2013 r. projekt z Megafonem został wstrzymany, ponieważ negocjacje z miejskim operatorem metra utknęły w martwym punkcie po rozpoczęciu przez Megafon prac nad własnym rozwiązaniem do płatności NFC. Inne próby zaoferowania technologii płatniczej Wirecard rosyjskim odpowiednikom również nie powiodły się, albo dlatego, że rozwiązania Wirecard były zbyt drogie, albo z powodu opóźnień po stronie niemieckiej.

Awaria Megafonu nie była pierwszą awarią Marsalka w Rosji. Począwszy od lipca 2010 roku, niedługo po awansie ze stanowiska głównego maniaka na dyrektora operacyjnego w Wirecard, Marsalek zaczął podróżować po kraju, czasami odbywając nawet cztery podróże w miesiącu. W ciągu następnej dekady odwiedził Rosję ponad sześćdziesiąt razy, przy czym największa koncentracja wizyt miała miejsce w latach 2013–2016 – dokładnie wtedy, gdy próby Wirecard eksportowania swojej działalności na wschód dobiegały końca.

Stało się tak, ponieważ Marsalek odkrył w Rosji nowe rozrywki, a jedną z nich była wysoka blondynka, która przypuszczalnie negocjowała z Natalią Zlobiną. Urodzona w Taszkencie w Uzbekistanie 29-letnia wówczas Zlobina była już dyrektorem ds. reklamy. Jednak była bardziej rozpoznawalna dzięki swojej poprzedniej karierze w modelce erotycznej i aktorstwie w filmach klasy B, gdzie jej najbardziej znanym filmem był Red Lips 2 – Blood Lust , seksowny film o wampirach, w którym trzynastoletnia Zlobina gra rolę Rosyjska tajna agentka, która zabija swoje ofiary za pomocą środka paraliżującego.

Odpowiednim zwrotem w sztuce naśladowania życia Zlobina została rosyjskim szpiegiem.

Kiedy poznała Marsalka, Zlobina twierdziła, że ​​ma inwestora, który mógłby założyć podmiot, z którym Wirecard mógłby prowadzić interesy w Rosji. W sierpniu 2013 roku założyła nawet spółkę ByteMax Ltd. jako start-up ułatwiający płatności, który miał być głównym rosyjskim partnerem niemieckiego giganta. Była jednym z dwóch akcjonariuszy, drugi był partnerem biznesowym Dymitra Piankowskiego, szefa moskiewskich usług płatności elektronicznych. Wszystko wydawało się być gotowe na sukces.

Z korespondencji e-mailowej i zapisów podróży zweryfikowanych przez „The Insider” i „Der Spiegel” wynika, że ​​w ciągu kolejnych lat związek Marsalka i Zlobiny przekształcił się w mieszankę zajęć zawodowych i osobistych. Pomimo kontaktów Zlobiny w Moskwie, to pierwsze nie układało się najlepiej dla Wirecard. ByteMax wystawił firmie Marsalka duży rachunek, którego nie miała na spłatę. Ale Marsalekowi to prawie nie przeszkadzało. Z jego e-maili do Zlobiny wynika, że ​​zaczął ją uczyć, w jaki sposób i do kogo w Wirecard powinna kierować prośby o przedłużenie terminów płatności. Składki nigdy nie zostały spłacone. ByteMax został zlikwidowany.

W tym samym czasie rozkwitła osobista relacja Marsalka z jego protegowanym. Oboje podróżowali razem i osobno po Rosji i za granicą, a koszty niektórych podróży pokrywała firma Wirecard. E-maile pokazują, że osobisty asystent Marsalka rezerwuje podróż Zlobiny do Barcelony w marcu 2015 r.; zatrzymała się w hotelu za 695 euro za noc. Marsalek czasami leciał do Rosji swoim prywatnym odrzutowcem, żeby odebrać Zlobinę, a następnie leciał na grecką wyspę Santorini na weekendowy wypad. Byli czymś więcej niż współpracownikami; byli kochankami.

A im się podobało na ostro. Marsalka pociągało BDSM, podobnie jak Natalię. Przyciągały ich także inne osoby, dla których przemoc była nie tyle sposobem na spędzanie wolnego czasu, ile sposobem na utrzymanie władzy politycznej.

Z dokumentów podróży wynika, że ​​Marsalek i Zlobina udali się we wrześniu 2013 r. do Groznego, stolicy Czeczenii. Świadkowie powiedzieli „Der Spiegel”, że celem tej mało prawdopodobnej wycieczki turystycznej było spotkanie z rodziną Ramzana Kadyrowa, wpływowego prezydenta regionu zainstalowanego przez Putina. Klan Kadyrowa miał kilkaset milionów ulokowanych w bankach w Hongkongu i potrzebował sposobu, aby przenieść je do Europy bez wzbudzania jakichkolwiek podejrzeń. Według Zlobiny, pracującej wówczas już jako au fait w globalnej sieci firm zajmujących się matrioszkami Wirecard i ich fikcyjnych depozytach, Marsalek był człowiekiem klanu Kadyrowów do tego zadania. Według świadków zorganizowano dwa dodatkowe spotkania Marsalka z rodziną Kadyrowów – jedno w Wiedniu i drugie w Azji, miejscu brudnych pieniędzy. Po stronie czeczeńskiej w Wiedniu był siwowłosy Achmed Pakajew, który twierdził, że jest majorem FSB, Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji i jednym z następców KGB z czasów sowieckich. Z ujawnionych danych kredytowych rosyjskiego banku, zbadanych przez The Insider, wynika, że ​​Pakaev był wcześniej przedstawicielem Rosji w Interpolu.

W styczniu 2014 roku Marsalek przewiózł Żlobinę do Kijowa dokładnie w chwili, gdy w stolicy Ukrainy toczył się ruch protestacyjny przeciwko prorosyjskiemu prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi, który za namową i zachętami finansowymi Putina odstąpił od obietnicy wyborczej podpisania stowarzyszenia porozumienia z Unią Europejską. Zanim przybyła para rządząca, ruch Euromajdanu był już pod fizycznym zagrożeniem ze strony funkcjonariuszy lojalnej wobec Janukowycza policji ds. zamieszek w Berkucie i wynajętych po cywilnemu bandytów zwanych tituszkami . Działania antyrewolucyjne były koordynowane przez Piątą Służbę FSB, ramię wywiadu zagranicznego rosyjskiej organizacji. W Kijowie Marsalek i Zlobina ponownie spotkali się z Pakajewem, który przybył na Ukrainę w listopadzie na początku Euromajdanu w celach, których można się tylko domyślać.

Z e-maili, które wyciekły, wynika, że ​​Pakajew przedstawił Marsalka Konstantinowi Toropowi, samozwańczemu dyrektorowi Międzynarodowej Korporacji Policyjnej Bezpieczeństwa Publicznego – pozarządowej bojówki, w stosunku do której Interpol według doniesień prowadził śledztwo w związku z oskarżeniami o podszywanie się pod organ policji publicznej. W jednym liście do Marsalka, który korzystał z konta e-mail, które samo w sobie sfałszowało urzędnika państwowego z Grenady (jan. marsalek@stateofgrenada.org ), Torop poinformował go, że na polecenie Pakaeva Marsalek otrzymał od „policji” identyfikator członkowski organizacja.

Marsalek i Zlobina kontynuowali podróże, i to nie tylko do ziemskich miejsc. W maju 2016 r. Zlobina zarezerwowała swojemu chłopakowi lot do stratosfery na pokładzie rosyjskiego myśliwca MiG. Ale chociaż zdjęcia zakochanych podczas ich pełnych adrenaliny ekstremalnie romantycznych wypadów były wówczas znane rosyjskim elitom społecznym i biznesowym, romans pozostał tajemnicą dla wszystkich z wyjątkiem kilku pracowników Wirecard. Po powrocie do Monachium Marsalek był w stałym, długotrwałym związku z Violą, swoją niemiecką dziewczyną i ewentualną narzeczoną. Dyrektor operacyjny pochwalił się nawet swoim rosyjskim przyjaciołom, że przeniósł Violę do Hamburga, dzięki czemu Zlobina mogła odwiedzić go w Monachium bez obawy, że wpadnie na rywalkę.

Na górze wspólne zdjęcie Natalii Żlobiny i Jana Marsalka. Na dole Natalia i Jan na pokładzie rosyjskiego myśliwca MiG w maju 2016 r.
Na górze wspólne zdjęcie Natalii Żlobiny i Jana Marsalka. Na dole Natalia i Jan na pokładzie rosyjskiego myśliwca MiG w maju 2016 r.

Podczas gdy wejście Wirecard na rynek rosyjski zakończyło się fiaskiem, Marsalek i Zlobina uruchomili wspólnie co najmniej jedno wspólne przedsiębiorstwo – farmę wydobywającą kryptowaluty zlokalizowaną w północno-wschodnim regionie Jakucji w Rosji. Farma o mocy trzech megawatów, zwana Atlas Mine , została zbudowana przy użyciu sprzętu zakupionego przez firmę Marsalek za pośrednictwem zagranicznych rachunków za pośrednictwem brytyjskiego pośrednika. W projekcie zastosowano sprawdzoną metodę generowania przychodów firmy Marsalek: piramidę finansową, w której za bardzo niską cenę 100 dolarów inwestorzy mieli gwarancję ogromnych zysków w ciągu sześciu miesięcy i w nieskończoność. W prospekcie dotyczącym pierwszej oferty monet (ICO) Atlas Mine nawiązano także do poprzedniego projektu tego samego operatora, tym razem z siedzibą w Chinach. Film na YouTube przesłany w maju 2018 r. pokazuje proces instalacji i fazę „operacyjną” czegoś, co wydaje się być dużą farmą wydobywającą kryptowaluty. Nie wiadomo, ilu, jeśli w ogóle, inwestorów przyciągnął projekt ICO. Jej strona internetowa nie działa co najmniej od 2021 roku.

Nie wiadomo również, czy praca Zlobiny dla rosyjskich służb bezpieczeństwa poprzedzała, czy też następowała po jej osobistym i zawodowym zaangażowaniu w Marsalek, ale w każdym razie z pewnością korzystała z nietypowych form ochrony państwa, typowo kojarzonych z agentami rosyjskiego wywiadu. Na przykład jej dokumentacja paszportowa – zwykle dostępna na przejrzystym rosyjskim rynku handlu danymi osobowymi w ciemnej sieci – została zastąpiona aktami innej kobiety, gdy The Insider po raz pierwszy próbował je zdobyć w 2022 r. Kolejne próby odzyskania pliku kończyły się zawiadomienie o „osobie zaginionej”. W 2024 r. nagle ponownie pojawiły się akta paszportowe Zlobiny, aczkolwiek brakowało w nich danych historycznych, które zwykle znajdują się w tych dokumentach.

Podobnie wszystkie dane dotyczące podróży Zlobiny za dwa lata po ucieczce Marsalka do Rosji zostały usunięte z obszernej rosyjskiej bazy danych Magistral – prawdopodobnie po to, aby ktoś nie był w stanie wyśledzić zbiegłego Austriaka za pośrednictwem jego ówczesnej dziewczyny. Wcześniej takie usunięcia zaobserwowano w przypadku rosyjskich szpiegów i tajnych agentów, takich jak Wadim Krasikow, zabójca FSB, który w sierpniu 2019 r. śmiertelnie zastrzelił Zelinkhama Khangoszwili, weterana wojny czeczeńskiej, który stał się pracownikiem gruzińskiego wywiadu, w berlińskim parku Tiergarten. ( Krasikow, skazany w 2021 r., odsiaduje obecnie dożywocie w niemieckim więzieniu.)

Czy Zlobina została wysłana, by złapać Marsalka, czy też była po prostu jednym z kilku szpiegów i byłych szpiegów, z którymi niemiecki dyrektor wdał się przez lata, czy to w interesach, czy dla przyjemności? Czy była to jedna z tych wysokich blondynek, z którymi akurat się przespał, czy też Zlobina miała za zadanie zaoferowanie swoich usług operatorowi Wirecard w celu wybrania go do rekrutacji?

Jan Marsalek i Stanislav Petlinsky świętują urodziny Petlinsky'ego w monachijskiej restauracji „Tantris”.
Jan Marsalek i Stanislav Petlinsky świętują urodziny Petlinsky’ego w monachijskiej restauracji „Tantris”.

6 lipca 2014 roku Zlobina skończyła 30 lat. W tym też dniu Marsalek poznał swojego opiekuna z GRU.

Zlobina czekała na swojego narzeczonego na pokładzie obskurnego kutra pływającego pod grecką banderą „Posejdon III” na wodach Morza Śródziemnego u wybrzeży Nicei. Marsalek przybył z drugim mężczyzną, który niósł jego walizkę. Marsalek zszedł po drabinie do statku i pobieżnie cmoknął Zlobinę w policzek. Był wyraźnie zły i właśnie o to chodziło w tej winiecie, uchwyconej na nagraniu z kamer bezpieczeństwa mariny odzyskanym przez „ Der Spiegel” . Posejdon III był podstępem, żartem Nataszy, i czy to przez przypadek, czy też z premedytacją, dwa lata później grecki bóg oceanu dostarczył kryptonim używany w odniesieniu do Wirecard w ramach fałszywego planu fuzji korporacyjnej z francuską firmą zajmującą się technologią handlową, Ingenico . Program ten miał na celu – a następnie wyciekł do publicznej wiadomości – aby podnieść ceny akcji Wirecard.

Prezent urodzinowy Zlobiny dla Marsalka – a może dla niej samej – polegał na zapoznaniu się na pokładzie jachtu z niejakim Stanisławem Petlińskim. Zlobina przedstawiła Marsalka Petlińskiemu jako „Stasia, generała GRU”. Petliński spotykał się wówczas z najlepszą przyjaciółką Zlobiny, która obiecała Marsalkowi, że „Staś” będzie znakomitym uzupełnieniem jego gęstniejącego kręgu wpływowych rosyjskich kontaktów.

W latach 90. Petlinsky był oficerem nadzorującym w GRU Specnaz, czyli siłach specjalnych, i walczył w Czeczenii. Spędził ten unoszący się w powietrzu wieczór z Marsalkiem, racząc go swoimi wyczynami — szczególnie jako strzelcem wyborowym, ponieważ Marsalek interesował się bronią. Dokładna pozycja i rola Petlińskiego w rosyjskim wywiadzie – nawiązywana przez samego człowieka do intymnego kręgu kontaktów, czy to prawda, czy prowokacyjnie posypana fragmentami dezinformacji mającymi na celu utrwalenie jego legendy – jest niejasna, ale zachodnie agencje szpiegowskie nie wątpią, że jego pracodawcą jest państwo rosyjskie.

Wśród osób, którymi pochwalił się Petlinsky, jest reporter „Der Spiegel” . Ta rozmowa odbyła się zaledwie kilka tygodni temu w nadmorskim kurorcie Jumeirah al-Naseem w Dubaju – wśród bogatego wyboru szampana, kawioru Beluga i młodych Rosjanek.

Petlinsky zostaje znaleziony siedzący na tarasie z widokiem na Zatokę Perską. Niedaleko niego stoi inny Rosjanin, Aleksander Lebiediew, były oficer KGB, który stał się oligarchą i magnatem wydawniczym, kontrolującym brytyjskie gazety Independent i Evening Standard . Obaj wyraźnie się znają i kiwają głowami na ciche powitanie.

Szczupły 60-latek, ubrany w szary prążkowany, czarny T-shirt i lustrzane okulary przeciwsłoneczne typu lotnik, Petlinsky potwierdza, że ​​spotkał Marsalka na pokładzie jachtu w Nicei w lipcu 2014 roku. „Wiesz, zakochałem się w nim od pierwszej chwili” – powiedział. „Ma taki piękny umysł. Zawsze myślę w kategoriach tego, co możliwe, w małych kategoriach” – kontynuuje, powtarzając animadwersje Marsalka na temat własnego ojca. „Jan zawsze myśli o czymś wielkim, bardzo, bardzo wielkim”. Bycie kanclerzem Niemiec? Za mały na Marsalka. „Ale zjednoczenie Chin, Rosji i Europy jako przeciwwagi dla USA to by go zainteresowało”.

Fantazyjne zabawki i kobiety nie są motywacją Marsalka, upiera się Petlinsky, zanim opisuje „piękny umysł” Austriaka jako „trochę autystyczny”. Choć znajomi Marsalka niemal powszechnie definiują go słowem „charyzma”, Petlinsky twierdzi, że słabym punktem Marsalka są kontakty z ludźmi. „Brakuje mu empatii” – mówi rosyjski szpieg, nie zauważając, że ta cecha jest charakterystyczną oznaką socjopaty.

A co ze szpiegostwem Marsalka i odpowiedzialnością za to Petlinsky’ego? Austriak po prostu odgrywa rolę – utrzymuje Petlinsky – pełniąc rolę teatralną, która nie ma żadnego uzasadnienia w świecie rzeczywistym. Marsalek ma „obsesję” na punkcie szpiegostwa i całej jego tajemniczości, co potwierdzają także inni. Jeśli chodzi o samego Petlinsky’ego, przysięga, że ​​jest jedynie „doradcą ds. bezpieczeństwa” z dużym portfolio w Afryce i człowiekiem, który czasami spotyka się z Putinem i ściga agentów FSB. Dokonuje zdecydowanej krytyki amatorskiego charakteru zabójstwa Changoszwilego w Berlinie – nie jest to drobnostka, biorąc pod uwagę, że Putin niedawno wychwalał zabójcę Krasikowa jako „patriotę” w szeroko omawianym wywiadzie zasiadanym z Tuckerem Carlsonem. Petlinsky przyznaje, że zapoznał Marsalka z wieloma barwnymi postaciami w Rosji. Nie chce rozmawiać o tym, którzy z nich byli oficerami rosyjskiego wywiadu, i zmienia temat.

Ale Der Spiegel dowiedział się, że Petlinsky przechwalał się swoim bliskim przyjaciołom , że przekazał Marsalka GRU po pierwszym spotkaniu na południu Francji w 2014 roku.

Podróżowali razem, często w trio, ze Zlobiną na smyczy. W pewnym momencie Petlinsky powiedział nawet znajomym, że przeniósł swoją cierpiącą na problemy zdrowotne matkę do kliniki w Monachium, żeby być bliżej Marsalka, który zbudował sobie własne zaplecze dla Wirecard i innych zajęć w willi przy Prinzregentenstraße 61, w samym centrum stolicy Bawarii. Johanna Singer, pracownica Wirecard (imię i nazwisko zostało zmienione na jej prośbę), wspomina spotkanie z Petlinskim w wyśmienitej monachijskiej restauracji Tantris, gdzie oficer GRU świętował z Marsalkiem jedne ze swoich urodzin, wraz z tortem w niesamowity sposób przypominającym sowiecki czerwona gwiazda. Jedna z najdroższych dzielnic Monachium, wysokie sufity i białe kolumny, kosztują 680 000 euro rocznego czynszu, a całość opłaca oczywiście Wirecard za pośrednictwem jej różnorodnych holdingów. Marsalek, będący germofobem na wzór Donalda Trumpa (dyrektor Wirecard, co nie jest zaskoczeniem, posiada wycinankę przedstawiającą 45. prezydenta USA naturalnej wielkości), podczas pandemii kazał nawet wybudować w willi szpital polowy. Biuro znajdowało się w dogodnej lokalizacji, naprzeciwko konsulatu rosyjskiego w Bawarii.

Jedna z podróży Marsalka, Zlobiny i Petlinsky’ego odbyła się do Tunezji prywatnym odrzutowcem z Moskwy w marcu 2016 r. W następnym miesiącu wrócili do Nicei, miejsca uroczego spotkania Marsalka i Petlinsky’ego; potem udaliśmy się do Tel Awiwu. Staś pociągnął za wiele sznurków, jak pokazują rosyjskie rejestry graniczne: większość jego podróży zagranicznych określana jest jako „oficjalna wizyta w misji dyplomatycznej”, a jest to kategoria zwykle zarezerwowana dla urzędników rosyjskiego MSZ.

Najemnicy Marsalka

Sam będąc dumnym właścicielem Harleya Davidsona, przedstawił Marsalka masywnemu mężczyźnie lubiącemu stroje Hells Angels, którego Petlinsky nazywał „Władimirem, moim najemnikiem”. Prawdziwe imię Władimira to Anatoliy Karaziy. Podobnie jak Petlinsky, Karaziy jest byłym oficerem Specnazu GRU i przypuszcza się, że obaj służyli razem w Czeczenii. Przynajmniej najemnicza część tej historii okazała się prawdziwa, gdyż Karazij należał do grupy najemników, która zyskała sławę po debiucie na polach bitew wschodniej Ukrainy w 2014 roku.

Nazywała się ona Grupą Wagnera i została założona przez magnata gastronomicznego i byłego skazańca Jewgienija Prigożyna, osobistego przyjaciela Putina z rodzinnego Petersburga.

Karaziy (drugi od prawej) w Czeczenii około 1996 roku, a ostatnio na wystawie broni w Moskwie.
Karaziy (drugi od prawej) w Czeczenii około 1996 roku, a ostatnio na wystawie broni w Moskwie.

Do 2017 roku Karaziy był szefem wywiadu Wagnera. Dane dotyczące podróży zbadane przez „The Insider” potwierdzają, że 5 maja 2017 r. Karaziy poleciał z Moskwy do Monachium, aby spotkać się z Petlińskim i Marsalkiem. Stamtąd trzej mężczyźni polecieli do Bejrutu, a następnie pojechali samochodem do ogarniętej wojną Syrii, odwiedzając starożytne miasto Palmyra, które siły rosyjskie wspierane przez Wagnera niedawno zdobyły od grupy terrorystycznej ISIS. Trzej mężczyźni pozostali w Palmyrze przez tydzień, a Marsalek był ubrany jak żołnierz w nakrycie głowy lotnika, kamizelkę kuloodporną i hełm bojowy (świadkowie powiedzieli Der Spiegel, że Marsalek początkowo pojawił się ubrany w nowiutki, najnowocześniejszy kamuflaż strój i sprzęt wojskowy – „błyszczący przedmiot na pustyni”, który w ciągu kilku sekund przyciągnąłby ogień wroga; szybko otrzymał do przebrania standardowy rosyjski strój). Zarzuca się mu, że strzelał z ostrej amunicji do bojowników islamistycznych.

W Dubaju Petlinsky zasugerował, że pociski pochodziły z wyrzutni rakiet i że Marsalek otrzymał nawet instruktaż, jak ustawić się prawidłowo przed wystrzeleniem rakiety. Wizyta w Syrii, jak mówi Petlinsky, była „marzeniem Jana, które spełniłem… Jan wyobraził sobie lot helikopterem, głośną muzykę i okulary Ray-Ban. Oczywiście tak się nie stało. Zbyt niebezpieczne.”

  • Marsalek i Petlinsky w SyriiMarsalek i Petlinsky w Syrii
  • Jana Marsalka w PalmyrzeJan Marsalek w Palmyrze
  • Stanisława Petlińskiego w PalmyrzeStanisław Petliński w Palmyrze
Marsalek i Petlinsky w Syrii
Jana Marsalka w Palmyrze
Stanisława Petlińskiego w Palmyrze

Innym wysoko postawionym Rosjaninem, któremu Petlinsky przedstawił Marsalka, był Andriej Czuprygin, także były oficer GRU – pułkownik – który pracował w Centrum Studiów Cywilizacji Wschodniej Petlińskiego. Czuprygin był także pracownikiem naukowym, wykładającym afrykanistykę w Moskiewskiej Szkole Ekonomicznej. Pełnił także funkcję doradcy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji ds. Libii, a tytuł ten Petlinsky zaaranżował nawet dla Marsalka.

Zainteresowanie Marsalka Libią nie ograniczało się do zadowalających ego grzeczności ze strony rosyjskiego rządu. Po powrocie z Syrii Petlinsky namówił go do inwestycji w tym północnoafrykańskim kraju, który wciąż borykał się z brutalną wojną domową, która zakończyła trzydzieści lat rządów żelaznej pięści płk. Muammara Kaddafiego. Ktoś polecił Marsalkowi zakup cementowni, bez których powojenna odbudowa Libii byłaby niemożliwa. I zrobił. Ale jak zwykle Marsalek myślał szerzej.

W czerwcu 2017 r. Marsalek umówił się na spotkanie z austriackim pracownikiem ONZ Kilianem Kleinschmidtem w popularnej monachijskiej kawiarni Käfer-Schänke. Kleinschmidt miał dziesiątki lat doświadczenia w pomaganiu uchodźcom w wydostawaniu się z gorących punktów i przekonany wyraźną troską Marsalka o nędzarzy Libii, zgodził się przyjąć 200 000 euro na przeprowadzenie badań dotyczących odbudowy kraju. Faktura, jak Marsalek powiedział Kleinschmidtowi, miała zostać wysłana do Rosyjsko-Libijskiego Instytutu Kultury w Moskwie. To powinna być natychmiastowa czerwona flaga. To także była przynęta.

Podczas drugiego spotkania, w biurze Marsalek przy Prinzregentenstraße, Kleinschmidt z przerażeniem odkrył prawdziwy zamiar dyrektora Wirecard: wyszkolić prywatną armię składającą się z 15 000 do 20 000 libijskich najemników, którzy mieliby odpowiadać za ochronę południowej granicy kraju i ograniczanie przepływów migracyjnych na muszce — przeciwieństwo dzieła życiowego Kleinschmidta. Marsalek nawet z zawrotami głowy opowiedział, jak można wyposażyć najemników w najnowocześniejsze kamery osobiste, aby nagrywać „niesamowity materiał wideo”, na którym strzelają do ludzi, i który można przesyłać strumieniowo na żywo do Internetu. Staś opowiedział mu wszystko o tym, jak Wagner korzystał już z tej technologii, jedyny problem polegał na tym, że materiału filmowego nie można było wykorzystać w celach marketingowych, gdyż Wagner miał zwyczaj rozstrzeliwać wszystkich swoich jeńców wojennych. Mimo to Marsalek i jego „brak empatii” chciał mieć własną markę. Kleinschmidt nie mógł wystarczająco szybko uciec od spotkania.

Doświadczony pracownik ONZ nie był już opcją, ale Petlinsky miał alternatywne rozwiązanie. Marsalek powinien skorzystać z usług rosyjskiej prywatnej firmy ochroniarskiej, której właściciel, Oleg Krinytsin, był także znajomym Petlińskiego. Krinytsinem była Grupa RSB, jedna z najstarszych PMC w Rosji, posiadająca międzynarodowe doświadczenie w Somalii, Republice Południowej Afryki, Egipcie i na Sri Lance. Do jego stwierdzonych osiągnięć należały operacje antyterrorystyczne i ochrona statków morskich przed piractwem, co obejmowało użycie nieśmiercionośnych armat dźwiękowych.

Marsalek znów miał szersze oczy niż jego oficer prowadzący. Nie chciał po prostu zatrudnić Grupy RSB; chciał go kupić od razu. Nie tylko użyłby go do oczyszczenia firmy cementowej, ale także miałby swoją prywatną armię na miejscu w strategicznym kraju w Afryce Północnej. Petlinsky negocjował cenę zakupu Grupy RSB z Krinytsinem. Umowa przewidywała, że ​​Krinytsin pozostanie nominalnie właścicielem publicznym, ale przekaże dźwignię kontroli Marsalkowi i Petlinskiemu.

Cena zakupu została zapłacona gotówką, którą Marsalek dostarczał w transzach po kilkaset tysięcy dolarów, przewożonych jego prywatnym odrzutowcem z Monachium do Moskwy. Formalna własność pierwotnej rosyjskiej spółki o nazwie RSB Group pozostała niezmieniona; jednakże jej działalność została de facto przeniesiona do dwóch nowych spółek: nowo utworzonego rosyjskiego podmiotu o tej samej nazwie, OOO RSB Group, oraz zarejestrowanej na Kajmanach spółki offshore o nazwie RSB Group Ltd.

Tak na marginesie zupełniając artykuł -poniżej przedstawiam skany weryfikujące informacje i potwierdzające śledztwo dziennikarzy.

Rosyjska firma była w całości własnością Cyryla Korobeynikowa, syna Petlińskiego. Firma z Kajmanów, mająca kontrakt z Libyan Cement Company, była w 25% własnością Korobeynikowa, a w 25% Victorii Bowman, rosyjskiej żony wieloletniego partnera biznesowego Marsalka, Joe Bowmana. Pozostałe 50% było własnością szwajcarskiego prawnika Richarda Cedrica Harry’ego Rittera. Ta rosyjska PMC objęta jest sankcjami.

O takich wielu rosyjskich PMC pisałem już w wrześniu 2020 r.

Biały Wywiad. Analiza roli prywatnych firm wojskowych w politycznych działaniach Rosji. – Source Intelligence (wpcomstaging.com)

Integracja życia osobistego i zawodowego Marsalka z życiem Petlinsky’ego przebiegała mniej więcej tą samą trajektorią, jaką podążał rozwój Marsalka pod rządami Zlobiny. Do 2017 roku obaj synowie Petlinsky’ego zostali całkowicie ujęci w nieksięgowych i nielegalnych operacjach Wirecard. Jak dowiedział się The Insider , Korobeynikov nadzorował grupę hakerów Wirecard. Ich lista docelowa obejmowała krótkich sprzedawców, którzy chcieli udowodnić, że deklarowana wartość firmy jest czystą fikcją, a także McCruma i innych dziennikarzy z FT, którzy chcieli zgłosić to samo. Adres e-mail, którego Korobeynikov używał w kilku rosyjskich usługach e-gov, to FTraid@gmail.com .

Drugi syn Petlinsky’ego, Allen Petlinsky, prawnik mieszkający w Izraelu, występował w charakterze prawnym podczas fuzji i przejęć w imieniu Wirecard, jak wynika z korespondencji e-mailowej Marsaleks.

Szpieguje nas

Wszystko to miało miejsce, gdy wartość giełdowa Wirecard gwałtownie wzrosła, a gotowość Marsalka do polegania na agentach wywiadu w celu dostarczenia paliwa stała się odważniejsza i bardziej lekkomyślna.

Jednym z jego najemników był Rami El Obeidi, były szef wywiadu zagranicznego tymczasowego rządu Libii po upadku Kaddafiego. El Obeidi, miłośnik włoskiej haute couture i drogich roczników, pomagał szpiegować krytyków Wirecard, a nawet wymyślił sfabrykowaną operację mającą zasugerować, że FT współdziałała z krótkimi sprzedawcami, aby zatopić firmę – zarzut ten niemieckie organy regulacyjne potraktowały na tyle poważnie, że wszczęły postępowanie karne dochodzenia w sprawie McCruma i jego współpracowników.

Niemiecki organ nadzoru finansowego, BaFin, jest w szczególności nadzorowany przez Federalne Ministerstwo Finansów, na którego czele w momencie upadku Wirecard stał obecny kanclerz Olaf Scholz.

Dwóch innych wspólników Marsalka to niedawno emerytowani urzędnicy austriackiej służby bezpieczeństwa wewnętrznego BVT, oficjalnie znanego jako Federalne Biuro Ochrony Konstytucji i Walki z Terroryzmem. (Agencja została rozwiązana w 2021 r. ze względu na niemożność powstrzymania islamistycznego ataku terrorystycznego w Wiedniu, w którym zginęły cztery osoby, a 23 zostały ranne).

Do 2017 r. Martin Weiss był szefem Departamentu II BVT, który był odpowiedzialny za gromadzenie danych wywiadowczych i dochodzenia. W związku z tym Weiss miał dostęp do wszystkich istotnych informacji niejawnych zebranych przez BVT lub przekazanych jej przez sojusznicze służby zagraniczne. Marsalek zatrudnił Weissa jako „konsultanta” w 2018 r., wykorzystując swoją rozległą sieć agentów i informatorów na Zachodzie do zbierania informacji o wszystkich osobach, o których firma Marsalek lub Wirecard powinna wiedzieć, w tym o dziennikarzach w Europie. Weiss zatrudnił jednego ze swoich byłych zastępców w BVT, Egisto Otta, który w 2017 roku został zawieszony w służbie w związku z podejrzeniem przekazywania informacji Moskwie. Ott sprawdził przeszłość Marsalka.

Egisto Tam
Egisto Tam

Weiss został aresztowany i przesłuchany po implozji Wirecard i zniknięciu Marsalka z Europy, po czym spędził długi czas w szpitalu. Obecnie mieszka w Dubaju . Austriaccy śledczy ustalili, że on i Marsalek należeli do „komórki wywiadowczej, której zdolności i możliwości wykorzystywały rosyjskie służby wywiadowcze”.

Ott został zatrzymany, ale wiosną 2021 r. zwolniony z aresztu tymczasowego. W krótkim wywiadzie dla „ Der Spiegel”, który spotkał się z nim w jego domu w Karyntii w Austrii, w Alpach Wschodnich, Ott zaprzeczył, jakoby był Rosjaninem szpieg. Jednak z SMS-ów zbadanych przez The Insider wynika, że ​​Ott prosi funkcjonariusza policji we Włoszech o pomoc w zrozumieniu, dlaczego kochanka rosyjskiego oligarchy Arkadego Rotenberga i jej siostra miały trudności z wjazdem do Rosji. Odpowiedź przyszła: obaj zostali oznaczeni w europejskim systemie nadzoru granic SIS.

W tym momencie lista klientów Wirecard obejmowała niemiecki Federalny Urząd Policji Kryminalnej, co dało firmie Marsalek – i rosyjskim służbom wywiadowczym – dostęp do wrażliwych danych na temat listy poufnych informatorów niemieckich organów ścigania. Marsalek otrzymał nawet poufny raport przygotowany przez Organizację ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW), międzynarodową organizację nadzorującą z siedzibą w Hadze, na temat otrucia Siergieja i Julii Skripalów w Salisbury w Anglii w 2018 r. Siergiej Skripal, uciekinier z GRU Brytyjski wywiad został przeznaczony do likwidacji przez członków zespołu GRU ds. zabójstw i sabotażu, Jednostka 29155, a ściśle zastrzeżony dokument, który Marsalek zawierał wzór chemiczny użytej toksyny: Nowiczok, rosyjski środek paraliżujący klasy wojskowej. Marsalek otrzymał dokument od Johannesa Peterlika, byłego sekretarza generalnego austriackiego MSZ, który następnie został ambasadorem Austrii w Indonezji. Film z dokumentem został nawet nagrany telefonem komórkowym Otta 5 października 2018 r. Nie oznacza to, że GRU nie mogło zdobyć tego materiału w bardziej jawny sposób. Rosja jest stroną OPCW i dlatego byłaby wtajemniczona w raport Nowiczoka, nawet gdyby wskazywał on na związek rosyjskich szpiegów z nieudaną próbą morderstwa.

Nie żeby Marsalek nie zarabiał na życie w inny sposób. W 2019 roku poinstruował swoich podwładnych w Wirecard, aby skompilowali bazę danych klientów z największych międzynarodowych firm, rzekomo na użytek niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND, krajowego odpowiednika CIA). Tylko BND nigdy nie zleciło takiego projektu, co rodzi bezpośrednie pytanie, kto to zrobił.

W miarę jak aparat wywiadowczy Petlinsky’ego rozwijał się – w dużej mierze dzięki jego austriackim aktywom – próba przejęcia władzy nad światem przez Wirecard wydawała się nie do powstrzymania. W 2018 roku spółka dołączyła do DAX, tym samym znalazła się w gronie 30 najcenniejszych firm w Niemczech. W pewnym momencie niemiecka kanclerz Angela Merkel podczas spotkania z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem wspomniała nawet o zakupie przez Wirecard za 109 mln euro Allscore, firmy płatniczej z siedzibą w Pekinie. Biorąc pod uwagę, że Wirecard był nie tylko gigantem usług finansowych, ale także bankiem – „córką”, jak niezdarnie ujął to dyrektor generalny Markus Braun, pierwotnego biznesu – jego jedynymi poważnymi konkurentami w Niemczech był Commerzbank, którego wyparł na DAX i Deutsche Bank. W czerwcu 2020 r., gdy zarzuty dotyczące powszechnej manipulacji akcjami, gotowania książek (jeśli nie hurtowego wymyślania książek) i prania pieniędzy w dalszym ciągu podważały zaufanie akcjonariuszy Wirecard, firma mimo to uruchomiła donkiszotowski plan zakupu Deutsche Bank. Braun opisał ten program zarówno jako posunięcie PR ratujące reputację, jak i potencjalny sposób na uniknięcie więzienia najwyższego kierownictwa Wirecard, ponieważ śmieszne pieniądze firmy można pomylić z legalnymi dochodami Deutsche Banku.

W czerwcu Wirecard musiał przyznać, że nie jest w stanie uwzględnić brakujących miliardów wykazanych na swoich rachunkach. Braun zrezygnował ze stanowiska dyrektora generalnego i został aresztowany w 2020 r. pod zarzutem manipulacji na rynku i defraudacji, a w 2022 r. w jego kartotece dodano oszustwa gangów. Marsalek został umieszczony na urlopie, ale nie miał zamiaru podążać za swoim szefem do celi więziennej.

18 czerwca 2020 roku Marsalek spotkał się z Weissem we włoskiej restauracji w Monachium, aby zaplanować ucieczkę z Niemiec. Plan zakładał lot z lotniska Bad Vöslau, położonego 20 mil na południe od Wiednia. Marsalek wsiadł do małego prywatnego odrzutowca, płacąc pilotom 8000 euro. Aby zmylić niemieckich prześladowców, Marsalek pozyskał nawet źródła na Filipinach, które fałszywie sugerowały, że wylądował tam jego samolot. W rzeczywistości, jak połączyły siły The Insider i Bellingcat w 2020 roku, celem Marsalka była Moskwa, dokąd dotarł przez Mińsk.

Na podstawie ujawnionych danych dotyczących podróży i e-maili można teraz ujawnić, że Petlinsky, pracownik GRU Marsalka, był podstawą eksfiltracji.

Z Niemiec na Krym

Na górze Jan Marsalek. Na dole mężczyzna, którego tożsamość przyjął w Rosji, prawosławny ksiądz Konstanin Baiazow.
Na górze Jan Marsalek. Na dole mężczyzna, którego tożsamość przyjął w Rosji, prawosławny ksiądz Konstanin Baiazow.

Petlinsky miał początkowo zarezerwowany samolot w Bad Vöslau na nazwisko Davida Iakobashvili, gruzińskiego miliardera mającego wcześniej bliskie powiązania z rządem rosyjskim. (Iakobashvili, który wraz z Petlinskym jest współwłaścicielem rosyjskiego dystrybutora hurtowego o nazwie PI OO, mieszka głównie w Monako.) Kopia paszportu Iakobashvili została dostarczona operatorowi prywatnego odrzutowca, chociaż Iakobashvili powiedział The Insider , że nie wiedział, że jego paszport został wykryty używany do przewożenia uciekiniera z Europy.

W dniu lotu z Austrii na Białoruś Petlinsky zadzwonił do izraelskiej firmy zajmującej się logistyką lotów o nazwie RS-LS Ltd. Nie jest jasne, jaką rolę odegrał RS-LS w wydobyciu, ale jak wynika z metadanych połączeń telefonicznych, komunikacja Petlinsky’ego z firmą była kontynuowana. RS-LS Ltd jest obecnie podwykonawcą Departamentu Obrony USA.

Marsalek przedostał się z Białorusi do Rosji samochodem następnego dnia po przybyciu, a jego przejście graniczne zorganizował Lew Dengow, białorusko-rosyjski podwójne obywatelstwo, który był specjalnym wysłannikiem Putina do Libii.

W dniu 5 września 2020 r. Evgeniy Kurochkin pracownik RSB Group, rosyjskiej grupy najemników należącej do Marsalka, z historią powiązań z FSB, w tym pracą w firmach ochroniarskich kontrolowanych przez FSB, towarzyszyła zawieszonemu dyrektorowi operacyjnemu Wirecard w drodze do biura migracji w Moskwie, aby otrzyma swój nowy paszport. Powiedziano mu, że będzie się posługiwał nazwiskiem Konstanin Baiazov, prawosławny ksiądz z Lipiecka. Kuroczkin zostawił swój numer telefonu i adres e-mail jako dane kontaktowe „Baiazowa”.

Następnego dnia, 6 września, Kuroczkin pojechał minibusem w kierunku Krymu, półwyspu ukraińskiego, który Rosja nielegalnie okupowała niedługo po pierwszej wspólnej podróży Marsalka i Zlobiny do Kijowa, wynika z danych pochodzących z telefonu komórkowego Kuroczkina.

Petlinsky i Marsalek polecieli na Krym równolegle prywatnym odrzutowcem.

Marsalek wchodząc na pokład samolotu musiałby użyć nowego paszportu, wydanego na nazwisko Baiazova, ale opatrzonego jego własnym zdjęciem.

Rosyjski paszport Jana Marsalka.
Rosyjski paszport Jana Marsalka.

O zmroku 8 września telefon Kuroczkin zalogował się w Sewastopolu na Krymie, kwaterze głównej rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Następnego ranka zamówił taksówkę i zwiedził hotele na południowym wybrzeżu półwyspu. Dane dotyczące podróży dowodzą, że Petlinsky wynajął prywatny odrzutowiec z Symferopola, stolicy prowincji Krym, do Moskwy 12 września – tylko Petlinsky’ego nie było na pokładzie samolotu. Nie mógł wsiąść do wyczarterowanego odrzutowca, ponieważ nie mógł wnieść na pokład broni. Musiał przełożyć lot na następny poranek, korzystając z bardziej wyrozumiałej firmy czarterowej.

Petlinsky powiedział „Der Spiegel” , że rzeczywiście przebywał mniej więcej w tym czasie na Krymie, ale nie miał nic wspólnego z ucieczką Marsalka.

Powiedział także, że od początku jego przeprowadzki do Rosji nie kontaktował się bezpośrednio z Marsalkiem.

Twierdzeniu temu zaprzeczają nowe dowody uzyskane przez The Insider , a mianowicie wyniki badania krwi.

W styczniu 2021 roku tajemniczy mężczyzna nazwiskiem Alexandr Schmidt wezwał pielęgniarkę z rosyjskiego laboratorium Gemotest do eleganckiego apartamentu w luksusowym moskiewskim wieżowcu. Schmidt poprosił o pobranie i zbadanie krwi. Mieszkanie w rzeczywistości należało do Petlinsky’ego, który obecnie występuje pod nowym prawnym nazwiskiem „Boris Grin”. „Aleksandr Schmidt” nie istnieje. Jest to pseudonim używany przez Marsalka do podróżowania na podstawie sfałszowanego francuskiego paszportu – powiedzieli dziennikowi The Insider urzędnicy wywiadu dwóch krajów europejskich . Numer paszportu nadany pielęgniarce przez „Schmidta” – wymagany zgodnie z rosyjskim prawem – należy do Ekateriny Kulikowej, wieloletniej współpracowniczki i przyjaciółki Petlińskiego.

Zaledwie miesiąc później, 28 lutego 2021 r., w tym samym mieszkaniu zbadano krew innego ducha. Tym razem dwa z wykonanych pomiarów dotyczyły wirusa HIV i kiły. Tym razem testowany nazywał się „Witalij Malkin” i był mniej więcej w tym samym wieku co Marsalek. Malkin, podobnie jak Baiazow, jest małomiasteczkowym księdzem z rosyjskiego miasta Włodzimierz. Tuż przed badaniem na obecność kiły Malkin ogłosił, że skradziono mu paszport i zlecił otrzymanie nowego. Był to stary, zagubiony paszport, którego „Witalij Markin” użył do badania krwi. Rok później, w lutym 2022 r., Marsalek skorzystał z paszportu po raz drugi. W tym samym eleganckim mieszkaniu Petlińskiego w Moskwie odwiedziła go pielęgniarka.

Prawdziwy Witalij Malkin powiedział „The Insider” , że nie zna Petlińskiego i z pewnością nigdy nie badał się na kiłę. Fałszywy Malkin dostarczył wystarczającą liczbę pomiarów krwi, aby umożliwić The Insider porównanie niektórych wskaźników z wynikami „Aleksandra Schmidta”. Prawdopodobieństwo, że ci dwaj mężczyźni są tacy sami, jest przytłaczające. Witalij Malkin to najprawdopodobniej kolejny człowiek moralny, którego tożsamość Marsalek przywłaszczył sobie przy pomocy rosyjskich służb bezpieczeństwa.

Zlobina nie skomentowałaby tej historii. Ksiądz Baiazow – ten prawdziwy – tajemniczo powiedział, że nie może odpowiedzieć na żadne pytanie, dlaczego jego paszport należy teraz do innego mężczyzny, znajdującego się na liście najbardziej poszukiwanych przez Interpol. „Dlaczego nie chcesz tego zrozumieć [nie mogę odpowiedzieć na to pytanie]?” powiedział „Der Spiegel”.

Prawosławny ksiądz Konstanty Baiazow.
Prawosławny ksiądz Konstanty Baiazow.

Bułgarzy

Prokuratura Koronna stwierdziła, że ​​w okresie od 30 sierpnia 2020 r. do 8 lutego 2023 r. Marsalek „działał w spisku… w celu uzyskania, gromadzenia, rejestrowania, publikowania lub przekazywania dokumentów lub informacji, które według obliczeń miały lub mogły być, bezpośrednio lub pośrednio przydatne dla wroga w celu godzącym w bezpieczeństwo i interes państwa”. Oskarżeni w tej sprawie to krąg obywateli Bułgarii, z których pięciu zostało aresztowanych w Londynie w lutym 2023 r. pod zarzutem szpiegostwa. Pomijając główne aspekty obsady niektórych ich biografii – jedna z nich jest amatorskim wojownikiem mieszanych sztuk walki nazywanym „Niszczycielem” – z pewnością zachowywali się jak szpiedzy. MI5, brytyjski odpowiednik FBI, od jakiegoś czasu monitoruje działalność Bułgarów, zbierając dane paszportowe, dowody podróży międzynarodowych i 80 000 wiadomości na czacie, które zawierały zadania przydzielone im przez Marsalka za pośrednictwem jego preferowanego sposobu komunikacji, telegramu aplikacja messenger.

Jego lata pracy nad piramidą Atlas Mine najwyraźniej nie poszły na marne, ponieważ Marsalek rekompensował swoją sieć agentów kryptowalutą wraz z gotówką dostarczaną za pośrednictwem kuriera. W posiadaniu tych Bułgarów znajdowały się także sfałszowane dokumenty wykorzystywane w ich legendach lub artykułach z okładek: odznaki prasowe i ubrania z logo Discovery Channel i National Geographic. Po latach szpiegowania i zastraszania dziennikarzy Marsalek zdecydował się wykorzystać udających dziennikarzy jako szpiegów w Wielkiej Brytanii. Jednym z nich, rzekomym przywódcą sieci, był Orlin Roussev, 46-letni ekspert ds. nadzoru, który znał Marsalka od czasów Wirecard. Szósty agent Marsalek, Tihomir Iwanow Iwanczow, lat 36, wymieniony w Londynie jako dekorator wnętrz, został aresztowany 28 lutego, w chwili finalizacji tej historii. Pod bezpośrednim poleceniem Marsalka szpiegował cele dla rządu rosyjskiego w Czarnogórze i Austrii.

https://www.theguardian.com/uk-news/2023/sep/21/uk-prosecutors-authorise-charges-against-five-people-suspected-of-spying-for-russia#:

Mniej więcej w czasie, gdy siatkę szpiegowską łapano w Wielkiej Brytanii, Christo Grozev, urodzony w Bułgarii szef śledczy dziennika „ The Insider” i „Der Spiegel” oraz jeden z bohaterów tej historii, został poinformowany przez organy ścigania podczas pobytu na wizyty w Nowym Jorku, że nie może bezpiecznie wrócić do Wiednia, ponieważ jego życie jest zagrożone. Okazało się, że Marsalek poprosił Weissa, byłego austriackiego szpiega, o adres domowy Grozewa, w grudniu 2020 r., dzień po opublikowaniu przez Bellingcat , The Insider i Der Spiegel wspólnego śledztwa w sprawie otrucia przywódcy rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego. Weiss wysłał zaszyfrowaną wiadomość do Egisto Otta: „Czy moglibyśmy zapytać o pana Christo Grozeva w Austrii?” napisano, złowieszczo dodając, że Grozew działał „przeciwko naszej sprawie”. Grozev, pracujący dla Bellingcat i The Insider , był głównym detektywem w demaskowaniu spisków zabójstw GRU i FSB, począwszy od otrucia Skirpalów w Salisbury wojskowym środkiem paralityczno-drgawkowym Nowiczok, po otrucie Aleksieja Nawalnego podobną substancją.

Ott powiedział „Der Spiegel” , że zastosował się do prośby Weissa. „Poszedłem tylko do urzędu meldunkowego i zapłaciłem 3,40 euro za informację o tym, gdzie mieszka [Grozev]”. Ott stwierdził ponadto, że zrobił zdjęcia mieszkania Grozewa w Wiedniu. Zapytany, dlaczego Weiss – a za nim Jan Marsalek i Stanislav Petlinsky – chciał poznać adres domowy wybitnego dziennikarza śledczego, Ott odpowiedział, że się nad tym nie zastanawia. „W mojej karierze zawsze walczyłem z rosyjskim wywiadem” – Ott rzeczowo powiedział Der Spiegel .

Dyrektor Bellingcat Christo Grozev w obawie przed zagrożeniem ze strony Putina obecnie mieszka na stałe w Nowym Jorku..

A most wanted man: Fugitive Wirecard COO Jan Marsalek exposed as decade-long GRU spy (theins.press)

Wadim Krasikow dokonał egzekucji na Khangoszhvilim za pomocą specjalnego pistoletu Glok wyposażonego w tłumik. Numer Kuroczkina zapisany jest w co najmniej jednym rosyjskim telefonie, określanym jako „konwerter Glok”…

Jewgienij Kuroczkin…

👇

Dziękując Państwu za uwagę zapraszam jeszcze na moją stronę informacyjną „ŚWIAT WYWIADU I TAJNYCH SŁUŻB” na

O Mnie – Świat Wywiadu i Tajnych Służb (mirekszczerba.pl)

a szczególnie do zakładki „Newsroom”.

NEWSROOM „ŚWIATA WYWIADU I TAJNYCH SŁUŻB” – Świat Wywiadu i Tajnych Służb (mirekszczerba.pl)